Do zdarzenia doszło niedługo po północy w nocy z czwartku na piątek na przystanku autobusowym w okolicy Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach. Dwaj pobudzeni mężczyźni kopali, okładali pięściami i klamrami pasków wiatę przystanku.
W pewnym momencie jeden z mężczyzn najwyraźniej poczuł zew natury, bo rozebrał się od pasa w górę. Po chwili razem z kolegą zaczęli oddawać mocz. Wybrali sobie dość niefortunne miejsce, miejski monitoring uchwycił ich bowiem w pełnej "krasie" podczas załatwiania potrzeby.
Polecany artykuł:
W momencie, gdy partol straży miejskiej już jechał w stronę obu mężczyzn, między wandalami nawiązała się szamotanina.
- Mężczyźni nie reagowali na wezwania strażników do zachowania zgodnego z prawem. Jednego z nich obezwładniono i umieszczono w przedziale pojazdu służbowego dla osób ujętych, do drugiego wezwano karetkę Pogotowia Ratunkowego ponieważ jak zauważyli Strażnicy miał krwawiącą ranę głowy, przez co został przez ratowników medycznych zabrany do szpitala - informuje kielecka straż miejska.
Dzięki stanowczości strażników nie doszło do zniszczenia przystanku autobusowego. Byłaby to dość poważna strata, bowiem miasto - jeszcze za czasów rządów Wojciech Lubawskiego - zapłaciło ok. 400 tys. zł za jeden przystanek!
Agresywni panowie ze swojego postępowania będą się tłumaczyć przed sądem.