O tym, że Szymek ma poważną wadę serca jego mama dowiedziała się, jak maluszek jeszcze był w brzuchu. Jedno z badań prenatalnych wskazało, że z jego sercem jest coś nie w porządku. Zwężenia cieśni aorty i mnogie VSD - brzmiała diagnoza. Pierwszą operację na otwartym sercu chłopczyk przeszedł mając kilka tygodni. Potem nastąpiła żmudna rehabilitacja, a rodzice liczyli, że kolejna interwencja chirurga zlikwiduje wadę na dobre. Niestety, słowa lekarza zabrzmiały jak cios.
- Po wnikliwych badaniach lekarze w Polsce stwierdzili, że ubytki w sercu Szymka są tak liczne i w tak trudno dostępnych miejscach, że nie mogą nam zaproponować pomocy. Mówią, że serce naszego dziecka podziurawione jest jak ser szwajcarski. Sytuacja jest dramatyczna - piszą na stronie fundacji Się Pomaga rodzice Szymka.
Podziurawione niczym szwajcarski ser serduszko chłopca może zostać naprawione właśnie w ojczyźnie serów i zegarków, a konkretnie we francuskojęzycznej Genewie.
- Wybitni specjaliści w dziedzinie kardiochirurgii dali nam nadzieję. Przeanalizowali wyniki badań Szymka i stwierdzili, że podejmą się operacji! Nasz synek może mieć zdrowe serduszko! Niestety szczęście zaczęło mieszać się z rozpaczą, gdy usłyszeliśmy, że operacja została wyceniona na ponad 700 tys. złotych - mówią rodzice chorego chłopca.
Czas ucieka, a pełnej kwoty wciąż nie udało się zgromadzić. W środowy wieczór brakowało prawie 250 tys. zł, termin operacji wyznaczony jest na styczeń. Aby pomóc Szymkowi z Ćmielowa, wystarczy przelać dowolną sumę na stronie prowadzonej przez fundację Się Pomaga zbiórki.