Bohaterska śmierć

Dzieci trzymały trenera Damiana za ręce. Wspomnienia młodych piłkarzy z dnia wypadku rozdzierają serce

2024-09-24 9:36

Cały Ożarów jest wstrząśnięty tragedią, do której doszło w sobotnie popołudnie. W busie wracającym z meczu w Kielcach jechali młodzi piłkarze ze swoim trenerem Damianem Jędrzejewskim i kierowcą. Kiedy ten ostatni stracił przytomność, trener rzucił się do ratowania pojazdu z 17 podopiecznymi. Wychowanków ocalił, ale sam zginął. Wspomnienia młodych piłkarzy z tego dnia rozdzierają serce.

Do tej potwornej tragedii doszło w sobotę, 21 września  2024 roku na drodze krajowej numer 74, niedaleko miejscowości Lechów. Przed godziną 15 bus, którym do domu po meczu w Kielcach wracali młodzi piłkarze MKS Alit 1980 Ożarów, uderzył w drzewo. W samochodzie było 17 nastoletnich chłopców, grających w Juniorach Starszych. Byli w wieku od 16 do 18 lat. Wszyscy to zawodnicy młodzieżowej drużyny. W pojeździe byli również trener i kierowca. Niestety, 65-latek najprawdopodobniej stracił przytomność podczas jazdy. Kiedy zauważył to trener Damian Jędrzejewski, natychmiast rzucił się do kierownicy, aby wyprowadzić pojazd z krytycznej sytuacji. Niestety, udało się tylko częściowo. Bus uderzył w drzewo. Na miejscu zginął kierowca. 43-latek z ciężkimi obrażeniami został przetransportowany helikopterem do szpitala w Staszowie. Niestety tam zmarł. Młodzi zawodnicy wyszli z tego zdarzenia bez obrażeń zagrażających ich życiu, jednak samego trenera i sytuacji, której byli świadkami nie zapomną nigdy.

Czytaj więcej o sprawie: Trener Damian zginął w wypadku. Bohater uratował kilkunastu podopiecznych. "Wiedział, że dzieci to największe dobro"

Tragiczny wypadek w Lechowie. Prezes wspomina trenera Damiana Jędrzejewskiego

Grzegorz Witek, prezes Alitu Ożarów w rozmowie z nami przekazał, że młodzi piłkarze mimo iż są w stosunkowo dobrej formie fizycznej po wypadku, to psychicznie są rozbici.

- Z Damianem rozmawiałam ostatni raz ok. godz. 13.40. On był na meczu, więc dzwoniłem zapytać jaki jest bieżący wynik. Prywatnie to mój najbliższy przyjaciel, więc to dla mnie dodatkowa trauma i nie mogę sobie z tym poradzić. W poniedziałek, (23.09.2024 r. - przyp. autora) byliśmy na Policji, Prokuraturze i w Związku Piłkarskim w Kielcach. Odbieraliśmy rzeczy prywatne chłopców i sprzęt klubowy z rozbitego busa. Z relacji chłopców i rodziców - teraz już rozmawialiśmy ze wszystkimi - mogę potwierdzić, że chłopcy, mówią iż trener rozmawiał z kierowcą. Nagle miał uciąć w pół zdania wypowiedź i przestał reagować. Zaczął zjeżdżać centralnie na drzewo. Chłopcy mówili, że trener się rzucił, żeby odbić tą kierownicę. Zjechali w bok. Drzewo, które stało na ich drodze tak się niefortunnie wbiło dachem, pomiędzy siedzenie kierowcy i trenera, a te dzieci - mówił "Super Expressowi" załamany prezes.

- To dla mnie jest tragedia nie do opisania, bo jak mówię, przyjaźniliśmy się bardzo mocno, to jeszcze najpewniej Damian uratował resztę tych dzieci naszych. Kiedy zapytaliśmy trenera w jakim stanie psychicznym są chłopcy, odpowiadał z drżeniem w głosie - powiedział naszej dziennikarce zrozpaczony prezes.

Dzieci trzymały trenera Damiana za ręce. Poruszająca relacja

- Fizycznie wszyscy mówią, że jest „w miarę”. Zadzwoniliśmy do wszystkich rodziców i niestety psychicznie chłopcy są w tragicznym stanie. Niektórzy trzymali trenera, próbowali go wyciągać. Łapali go za ręce, krzyczeli do niego, widzieli że „odlatuje”. Jeszcze po samym zdarzeniu miał próbować z nimi rozmawiać. Potem już ratownicy zaczęli go reanimować i  był ogólny chaos, bo było chyba z 7 karetek pogotowia, 4 helikoptery, straż, policja. To dla nich ogromna trauma. Mamy już ustalony plan z burmistrzem. Zawodnicy będą rozmawiać z psychologiem. Na tę chwilę nie są w stanie normalnie funkcjonować - przekazał załamany Grzegorz Witek.

- Jedni chłopcy mówili wprost, że to ogromna trauma. Część nie pamiętała zdarzenia, ktoś tam spał, ktoś patrzył w telefon. Ja nawet nie chcę sobie wyobrażać, z czym ci chłopacy teraz żyją. Widzieli swojego trenera, który ich ocalił, a zaraz potem spadła na nich wiadomość, że tak uwielbiany przez nich człowiek nie żyje - dodał prezes Alitu Ożarów.

Grzegorz Witek przekazał informację, że Związek Piłkarski chce pośmiertnie odznaczyć trenera najwyższym odznaczeniem.

- Dodatkowo wszędzie o nim mówimy, żona też sobie tego życzyła, bo i z nią rozmawialiśmy. Będziemy też zakładać zbiórki na rehabilitację chłopców, oraz na wsparcie dla rodziny trenera. Tam żona została sama z trójką dzieci. W ten sposób możemy pokazać solidarność  z nim i pamięć o jego bohaterskim czynie. Wesprzemy ich finansowo, bo tyle możemy zrobić dla rodziny Damiana. Kochał sport i rodzinę. Musimy im pomóc, bo oni zostali nie tylko bez męża i taty, ale stracą też ogromną część środków na życie. Na pewno przekażemy oficjalnie informacje jak wesprzeć te nasze działania - podsumował prezes Alitu Ożarów.

Groby sportowców. Zginęli w tragicznych okolicznościach. Niezapomniani

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki