30-letni agresor z Bliżyna miał już sporo grzechów na swoim sumieniu. Mężczyzna był karany m.in. za za pobicie i rozbój. Zdarzenie, które miało miejsce w sobotni wieczór, sprawiło, że jego obszerna kartoteka może jeszcze się powiększyć. Cała sytuacja rozpoczęła się w błahy na pozór sposób. Niepozorne pytanie sprawiło, że rozjuszony mężczyzna wyrwał sztachetę z płotu sąsiada i zaczął wyładowywać swą złość.
- Śledczy ustalili, że do ataku doszło po tym, jak pokrzywdzony zapytał agresora dlaczego idące z nim dzieci płaczą. Kilkanaście minut później 30-latek wyładował swą złość na 69-latce i jej 48-letniemu synu, którzy zwrócili mu uwagę za zachowanie wobec pobitego wcześniej sąsiada. Wszystkie ofiary doznały obrażeń ciała w postaci rozcięć naskórka i licznych zasinień na ciele - relacjonuje Jarosław Gwóźdź ze skarżyskiej policji.
Na nerwowe zachowanie 30-latka z pewnością wpływ mógł mieć wypity wcześniej alkohol - mężczyzna "wydmuchał" aż 2,5 promila. Agresor z Bliżyna już usłyszał zarzuty uszkodzenia ciała. Najbliższe trzy miesiące może wykorzystać na wyciszenie się w murach aresztu i przyzwyczajenie do odosobnienia.
Polecany artykuł:
- Za dokonanie opisanego czynu grozi mu do 3 lat za kratkami - podkreśla Jarosław Gwóźdź.