Impreza pracowników świętokrzyskiego ITD odbyła się w ubiegłym tygodniu, biesiadę sfinansowano ze składek pracowniczych. W Borkowie pod Kielcami spotkało się ok. 20 osób, połowa całej kadry. Impreza udała się przednio - w programie znalazło się przeciąganie liny i pieczenie kiełbasek. O alkoholu nic, nie wiadomo, ale pewnym jest, że sprawa skończyła się przynajmniej moralnym kacem - w zaledwie kilka dni po spotkaniu dyrektor "krokodylów", Krzysztof Tosnowiec, został zwolniony. To decyzja wojewody świętokrzyskiego Zbigniewa Koniusza. Pracownicy tymczasem podkreślili, że czują się winni, a szef o niczym nie wiedział.
ZOBACZ TEŻ: Na pogrzeb czekali ponad cztery lata. To pierwszy taki pochówek w Kielcach
- Była to impreza zorganizowana z inicjatywy pracowników, za prywatne pieniądze. Na etapie organizacji dyrektor nic o tym nie wiedział, został zaproszony w momencie, kiedy wszystko było już uzgodnione. Obarczanie Krzysztofa Tosnowca odpowiedzialnością za prywatne spotkanie grupy pracowników jest wysoce krzywdzące - piszą w liście otwartym pracownicy.
Zatrudnione w ITD osoby dodają ponadto, że impreza odbyła się na wolnym powietrzu, a żadne zakazy nie zostały złamane. Pracownicy inspektoratu zapewniają też, że nie spodziewały się, iż "impreza urośnie do takiej rangi". Na tę chwilę nie wiadomo, kto będzie nowym inspektorem wojewódzkim. Krzysztof Tosnowiec został odwołany po niewiele ponad roku sprawowania funkcji.