Piątkowy protest rozpoczął się o godzinie 18:00. Kielczanie i kielczanki zgromadzili się przed siedzibą PiS przy ul. IX Wieków, skąd wyruszyli do biura poselskiego Zbigniewa Ziobry, które jest zlokalizowane niewiele dalej, przy ul. Warszawskiej. Wiele osób miało transparenty, szczególnie w oczy rzucał się wielki, czerwony baner z napisem" "WYP***DALAĆ". Wszyscy protestujący pamiętali o maseczkach.
- Nie możemy się poddać, to moment, w którym musimy powiedzieć stop – podkreślała Małgorzata Marenin, koordynatorka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i organizatorka protestu w Kielcach. - Nie godzimy się na piekło kobiet - nawoływała przez megafon. - Nie zgadzamy się na to, żeby stary kawaler uznawał kobietę za inkubator - mówili protestujący.
W proteście, choć nie w stolicy Świętokrzyskiego, lecz w Warszawie, wziął też udział Andrzej Szejna z Lewicy, który udał się pod dom Kaczyńskiego. Poseł z Kielc przypomniał, że z wykształcenia jest prawnikiem i zapewnił, że protestujący mogą liczyć na jego wsparcie w przypadku ewentualnych problemów.
Aborcja, jeśli istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodna z Konstytucją - brzmi orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Organ pochylił się nad tym tematem na wniosek posłów z PiS, Konfederacji i Kukiz'15.