- Powiem panu jak się czuje. Jakbym była niemową, ślepa, głucha, bez rąk i bez nóg i walczyła każdego dnia o oddech. Ja i moja rodzina tak się czujemy teraz - łkała w sądzie pani Barbara, matka Kasi (+19 l.), która razem z czwórką innych osób zginęła w wypadku samochodowym. Do tej tragedii doszło 28 maja 2023 roku na wiadukcie we wsi Boksycka na przedmieściach Ostrowca Świętokrzyskiego. Kasia wraz ze swoim chłopakiem i jego rodziną wracali z wesela. Piotr M. jechał z przeciwnej strony, zdaniem śledczych z prędkością 190 km/h. Mercedes złapał krawężnik przy łuku w lewo, potem już wszystko działo się momentalnie. Mercedes uderzył czołowo w leciwego fiata punto. Zginęło pięć osób. Prócz Kasi jej chłopak Adrian R. (+19 l.), jego rodzice Agnieszka (+ 38 l.) i Paweł (+43 l.) i dziadek Zenon (+73 l.). Przeżył tylko 16-letni Ernest.
- Kierowca spowodował wypadek w stanie nietrzeźwości i pod wpływem narkotyków. Piotr M. w chwili zdarzenia miał ponad 1,1 promila alkoholu we w krwi. Badania potwierdziły także obecność w jego organizmie kokainy i marihuany - dowodził w akcie oskarżenia prokurator Rafał Świstak.
- To było kłębowisko ciał. Jedna z ofiar punto, wypadła i leżała przed autem na asfalcie. Miała rozbitą czaszkę. W punto trudno było rozpoznać, kim są ofiary. Nagle z tyłu poruszył się chłopiec. Mówiłem wtedy operatorowi "macie jedną żywą osobę" - zeznawał kierowca jeepa.
Piotr M. był przytomny, siedział oparty o swego mercedesa. Nie pytał nikogo co się stało z tymi ludźmi. Żądał jedynie telefonu, podobnie robił będąc już w szpitalu. Piotr M. to rozwodnik. Jest ojcem trójki dzieci. W sądzie nie potrafił powiedzieć, ile zarabia. Jako przedsiębiorca świadczył usługi głównie za granicą. W posiedzeniu uczestniczył zdalnie ze szpitala aresztu w Krakowie, gdzie przebywa ze względu na stan zdrowia. Oskarżony odmówił składania wyjaśnień.
- Dla nas życie stało się koszmarem, powinien odpowiadać jak za zabójstwo - dodała pani Monika, ciocia Ernesta i jego opiekunka prawna.