Przypomnijmy: w puli Urzędu Marszałkowskiego było 40 mln zł do dyspozycji firm, których obroty zauważalnie spadły z powodu pandemii koronawirusa. Każdy przedsiębiorca, w zależności od wielkości biznesu, zatrudnianych pracowników czy poziomu strat, mógł liczyć na dotację w kwocie od 23 do ponad 150 tys. zł. Urzędnicy, podczas rozdysponowania środków, przyjęli zasadę "kto pierwszy, ten lepszy". Kiedy konkurs ruszył, okazało się jednak, że z powodu wysokiej liczby chętnych padły serwery. Rekrutację do programu trzeba było zatem zorganizować jeszcze raz. Drugie podejście okazało się udane, ale z dofinansowania cieszyli się tylko nieliczni. Niedługo po ogłoszeniu wyników okazało się, że pieniądze trafiły m.in. do pięciu urzędników, którzy również prowadzą działalność, a także do 11 osób spokrewnionych z pracownikami Urzędu Marszałkowskiego. Mimo dwóch kontroli wewnętrznych władze województwa przekonywały, że do żadnych nieprawidłowości nie doszło. Sprawę postanowiła wyjaśnić posłanka Platformy Obywatelskiej Marzena Okła-Drewnowicz. Parlamentarzystka złożyła wniosek do Najwyższej Izby Kontroli, a w poniedziałek poinformowała, że organ wnikliwie wyjaśni sprawę.
- Na mój wniosek prezes NIK Marian Banaś bierze się za kontrolę zarządu województwa świętokrzyskiego. Obiecałam, że nie odpuszczę. Udało mi się ściągnąć kontrolę NIK. Będę oczywiście na bieżąco informowała o sprawie - zapewniła posłanka.
Pismo podpisał prezes NIK Marian Banaś. Szef organu podkreślił, że izba już rozpoczęła kontrolę, sprawdzona będzie prawidłowość przygotowania oraz przeprowadzenia naboru o wsparcie na kapitał obrotowy dla mikro i małych przedsiębiorców. Wcześniej wyniki konkursu wzbudziły kontrowersje nie tylko w mediach, na poprawność procedur zwracali uwagę liczni przedsiębiorcy, wątpliwości mieli też przedstawiciele Komisji Europejskiej.