Przysucha, wczesne poniedziałkowe popołudnie. Rzeźba Oskara Kolberga, słynnego etnografa i kompozytora, wywodzącego się z tego miasteczka, zdaje się leniwie spoglądać na opustoszały plac obok Urzędu Gminy i Miasta. Nieliczni przechodnie przemykają tędy szybko, ktoś tam zamieni ze sobą kilka słów, na dłużej zatrzymuje się tylko grupa dziennikarzy jednej ze stacji telewizyjnych.
Poniedziałek w Przysusze. Policja tu, policja tam
- Nuda panie, nuda - można rzec. Życie w małym miasteczku w dawnym województwie radomskim toczy się swoim rytmem, jedynie przechodząc kilkaset metrów dalej, na ulicę Legionów Polskich, zauważymy, że na tej "kolbergowskiej ziemi" dzieje się coś szczególnego, bo w rejonie dworca autobusowego co rusz przejeżdżają policyjne radiowozy. Funkcjonariusze obserwują teren zajezdni busów, pobliskie uliczki, część pieszych patroli jest po drugiej stronie. Im bliżej godziny 17, tym policji jest więcej.
Dworzec autobusowy, kilka marketów obok, sklepy, hala targowa - typowe polskie miasteczko. Nie wszyscy przechodnie wiedzą, że Przysuchę czeka polityczny najazd. Konwencja władz Prawa i Sprawiedliwości z prezesem Jarosław Kaczyńskim na czele coraz bliżej, odbędzie się nieopodal, w hali Zespołu Szkół numer 2 imienia Ludwika Skowyry.
Wybory 2023. Adam w cuda nie wierzy
Przechodzimy parkowymi alejkami obok Muzeum imienia Oskara Kolberga, zbliżając się do szkolnego kompleksu i pływalni widzimy coraz więcej barierek i grupy panów pilnujących wejścia i wjazdów na teren obiektu. Policyjne patrole - te działają na miejscu swoją drogą. Kilkadziesiąt metrów dalej idzie mama z kilkuletnim dzieckiem, maluch podrzuca jesienne liście. Nieco dalej przejeżdża grupa młodych rowerzystów, zaciekawionych większą ilością mundurowych i radiowozów.
O tej porze ruch w rejonie dworca autobusowego jest największy. Pan Adam, 75-letni mieszkaniec pobliskich Sokolników Suchych wypakowuje zakupy do bagażnika samochodowego. - Wie pan, ja jestem już na emeryturze, mogę powiedzieć, że osobiście żyje mi się już lepiej, ale... - mężczyzna dzieli się swoimi przemyśleniami na temat Przysuchy, milknie na chwilę, po czym kontynuuje: - Największy problem tego regionu to chyba brak pracy. Mówi pan, że dziś przyjeżdżają ważni politycy? Co to zmieni? Nie wiem, jestem już w takim wieku, że w jakieś cuda naprawdę trudno mi uwierzyć - kwituje mężczyzna, zamyka bagażnik auta i odjeżdża.
"Przepraszam, nie chcę się denerwować"
Osiedle przy ulicy Radomskiej. Przed klatką schodową jednego z bloków spotykam dwie kobiety, jedna z kilkuletnim synem. - Jest pan dziennikarzem? Nie, nie, ja podziękuję, nie wypowiem się - mówi jedna z mieszkanek. - Słyszała pani o dzisiejszej konwencji? - dopytuję. - Wie pan, przepraszam, nie chcę się denerwować, mogę powiedzieć o tym wszystkim jedno słowo za dużo - dodaje przysuszanka w średnim wieku, wyraźnie zirytowana faktem, że oto teraz miałaby komentować polityczny najazd partii rządzącej do swego miasteczka.
Obok pływalni i Zespołu Szkół numer 2 barierek i panów obserwujących okolice jest coraz więcej. Kilkaset metrów dalej życie toczy się swoim normalnym trybem.
Głos z Radomskiej: co tam konwencja dla nas zmieni?
- Mówi pan, że co się dzieje? Jakaś konwencja? Znowu? - pani Marianna i pan Marian, których zagaduję obok bloku przy Radomskiej, wyglądają na zdegustowanych.
- Miasto według państwa na tym nie skorzysta? - pytam.
- Nie wiem, czy zwykły, szary mieszkaniec ma wstęp na to posiedzenie. Chyba nie, bo większość publiki dowożona jest autokarami, z Przysuchy będą może lokalni włodarze, sympatyzujący z PiS i... tyle. Co to miałoby zmienić w naszym życiu? Daj pan spokój - irytuje się pan Marian. Jego towarzyszka dodaje: - Młodzi z reguły stąd wyjeżdżają za pracą, jak moi synowie, zostajemy my, emeryci, młodzież, która jeszcze się uczy. Wiele osób, nie widząc dla siebie przyszłości, wyjeżdża stąd. Naprawdę proszę pana, to, że odbywa się tu jakaś konwencja, niewiele dla nas, mieszkańców, zmieni. Nie wierzymy w to - przyznają pani Marianna i pan Marian.
Oboje przyznają, że niegdyś największymi "żywicielami" Przysuchy i okolic były zakłady: przetwórstwa owoców i płytek ceramicznych. - To było kiedyś, czasy się zmieniły, obecnie zatrudniają dużo mniej osób. Co tu zmieni partyjna konwencja? - zastanawiają się.
Z głośników płyną hasła, życie toczy się dalej
Poniedziałek 9 października zapowiadał się jako najazd różnych polityków do Przysuchy. Gdy PiS szykowało się do konwencji w Zespole Szkół imienia Ludwika Skowyry, obok Urzędu Miasta pojawił się samochód ze sztabu Michała Kołodziejczaka z Agrounii, który do Sejmu startuje z Koalicji Obywatelskiej. Ulicami przemykają samochody z banerami kandydatów PiS lub Trzeciej Drogi. Z głośników aut płyną zapowiedzi, co się zmieni. Rzeźba Oskara Kolberga zdaje się spoglądać na polityczne najazdy dość obojętnie, jakby chciała powiedzieć "Spokojnie, nie takie rzeczy tu się działy".
Zdzisław: żyje mi się lepiej
Pan Zdzisław, 64-latek z Przysuchy, stoi po drugiej stronie ulicy oparty o barierki. Spogląda w stronę przysuskiego magistratu, ale bez większego entuzjazmu. - Co mogę panu powiedzieć, wielkim znawcą polityki nie jestem, proszę o takie sprawy pytać tych, którzy się interesują. Wybory? Tak, pewnie pójdę zagłosować, a na kogo, to nie chcę zdradzać. O polityce nie lubię rozmawiać. Powiem panu tyle, że mnie osobiście żyje się teraz lepiej niż za rządów Tuska - mówi mężczyzna.
W 2019 roku PiS deklasowało
Miasto liczy około 6 tysięcy mieszkańców, zaś gmina Przysucha ponad 11 tysięcy. W przeszłości stolica powiatu była już miejscem konwencji Prawa i Sprawiedliwości. Partia ta, co pokazują wyniki głosowań z lat ubiegłych, cieszy się tam największym poparciem. W wyborach parlamentarnych w 2019 roku w samej Przysusze zdecydowane zwycięstwo odniosło Prawo i Sprawiedliwość uzyskując ponad 61 procent głosów. Koalicja Obywatelska dostała nieco ponad 16, zaś Polskie Stronnictwo Ludowe 9 procent, natomiast Sojusz Lewicy Demokratycznej ponad 5,5 procent.
W skali całego powiatu (oprócz Przysuchy należą do niego jeszcze gminy: Borkowice, Gielniów, Klwów, Odrzywół, Potworów, Rusinów i Wieniawa) poparcie dla PiS przed czterema laty było jeszcze większe, bo wynosiło ponad 70 procent. Teren na południowym zachodzie Mazowsza słynie głównie z uprawy papryki. Politycy wykorzystują ostatnie dni kampanii na to, aby jak najskuteczniej dotrzeć do miejscowych rolników.