Do nietypowego zdarzenia doszło we wtorek, 22 września, ok. godziny 9:00. Osoba zgłaszająca poinformowała, że widzi dwóch mężczyzn, którzy - najpewniej mocno pijani - z wyraźnym trudem przyjechali na kielecki Plac Niepodległości, a potem próbowali bez skutku ponownie uruchomić auto i odjechać. To im się jednak nie udało, pojawiła się policja, a nasi wschodni sąsiedzi wprost prześcigali się w kuriozalnych wytłumaczeniach.
Polecany artykuł:
- Wylegitymowani obywatele Ukrainy utrzymywali, że samochodem na miejsce przyjechał ktoś inny, oczywiście nieznany im, który oczywiście oddalił się w nieznanym kierunku. 39 i 18-latek mieli być tylko pasażerami wspomnianego audi. W czasie interwencji policjanci usłyszeli jeszcze kilka wersji wydarzeń, które zmieniały się jak w kalejdoskopie. Po sprawdzeniu stanu trzeźwości okazało się, że 18-latek miał około jednego, natomiast jego starszy towarzysz aż cztery promile alkoholu w organizmie - relacjonuje Maciej Ślusarczyk z kieleckiej policji.
Kiedy policjanci przejrzeli zapis monitoringu, natychmiast stało się jasnym, że argumentacja Ukraińców jest wierutną bzdurą. Kamera wyraźnie zarejestrowała, jak dwaj kompani co i rusz wymieniali się za kierownicą, celem uruchomienia pojazdu. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani, śledczy liczą na to, że jak goście zza granicy wytrzeźwieją, przedstawią wiarygodną wersję wydarzeń.