Drużyna Korony przystępowała do spotkania z ŁKS-em po zwycięstwie 1:0 w poprzedniej kolejce przeciwko Śląskowi Wrocław. Łodzianie natomiast mieli za sobą fatalną passę ośmiu porażek i zamykali tabelę.
Korona wystąpiła w niemal identycznym składzie, jak w poprzednim meczu. Jedynie Marcin Cebula został zastąpiony przez strzelca bramki w ostatnim spotkaniu - Milana Radina.
Polecany artykuł:
W pierwszym kwadransie meczu to Korona stworzyła więcej groźnych sytuacji, Michał Żyro miał dwukrotnie okazję na zdobycie bramki, ale za pierwszym razem piłkę po podaniu Ivana Jukicia wyłuskał bramkarz gospodarzy, a za drugim piłka po strzale Żyry została zablokowana przez obrońcę.
Dwa szybkie gole
Drużyna gospodarzy pierwszą groźną akcję przeprowadziła dopiero w 27. minucie meczu, niestety dla kielczan zakończyła się ona straconym golem. Po akcji prawym skrzydłem piłkę dostał Dani Ramirez i skierował ją na piąty metr, gdzie czekał Rafał Kujawa, który płaskim strzałem umieścił futbolówkę w bramce.
ŁKS nie zamierzał na tym poprzestawać i już po chwili padło drugie trafienie, znowu autorstwa Kujawy. Tym razem napastnik gospodarzy otrzymał piłkę z lewej strony, a Marek Kozioł po chwili wyciągał piłkę z siatki.
Utrata drugiego gola zmotywowała kielczan, którzy zaczęli szukać okazji na zdobycie bramki kontaktowej. W 36. minucie blisko gola był Radin, ale Arkadiusz Malarz popisał się udaną interwencją.
Szansa na trafienie pojawiła się po tym, jak sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny, kiedy uznał, że jeden z łodzian zagrał ręką w polu karnym. "Jedenastkę" na gola zamienił Adnan Kovacević.
W drugiej połowie meczu Korona Kielce dalej próbowała odmienić losy spotkania, ale mimo to skuteczność była po stronie ŁKS-u. Trzeci gol dla gospodarzy padł w 59. minucie po efektownym podaniu Ramireza do Jana Grzesika, który skierował piłkę głową do bramki.
Polecany artykuł:
Hat-trick i po meczu
ŁKS miał szansę na kolejnego gola już po pięciu minutach, ale dobrą interwencją popisał się Marek Kozioł. Bramkarz Korony jednak odroczył o minutę nieuniknione. Chwilę później Kujawa skompletował swojego hat-tricka, zdobywając gola mocnym strzałem z prawej strony w kierunku bliższego słupka.
Po zdobyciu czwartej bramki drużyna gospodarzy skupiła się przede wszystkim na bronieniu, a wynik nie uległ zmianie do końca meczu. Niedzielne spotkanie to pierwszy mecz obu drużyn po siedmioletniej przerwie.
Mimo porażki w drużynie gości z dobrej strony pokazał się Adnan Kovacević, który nie tylko zdobył bramkę, ale mógł również pochwalić się licznymi przechwytami w środku pola.