Swoje doświadczenie opisał w rozmowie z portalem skarzyskokamienna.naszemiasto.pl właściciel tamtejszego przedsiębiorstwa pogrzebowego. Jak mówi, we wtorkowy (26.07.22) wieczór otrzymał telefon jakich wiele - z prośbą o odbiór zwłok. Tym razem jednak z zastrzeżonego numeru. Na tym etapie nie wzbudziło to jeszcze w mężczyźnie wystarczająco dużych podejrzeń, więc odebrał zgłoszenie od tajemniczej kobiety pytając ją o adres i wszystkie formalności; stwierdzenie zgonu przez lekarze itp.
Zobacz też: Janusz Kowalski zasypany kredkami! Internauci wysyłają mu je pod drzwi!
Polecany artykuł:
Dobry wieczór. Przyjechałem po zwłoki
Wszystko się zgadzało, więc mężczyzna spakował się do wozu i - wraz ze swoim pracownikiem - pojechał pod wskazany adres. - Pierwszą rzeczą, która dała mi do myślenia było to, że brama do posesji była zamknięta - relacjonuje przedsiębiorca. To była pierwsza czerwona lampka, bo zwykle osoby zamawiające tę specyficzną usługę pamiętają o utorowaniu wjazdu. Mężczyzna nie wyjął więc z samochodu worka ani noszy i postanowił najpierw rozeznać się na miejscu. Wszedł na podwórko, a w tym czasie z domu wyszła jego właścicielka... lekko zdziwiona.
W domu nikt nie umarł. Co więcej, okazało się, że właściciel domu pogrzebowego kojarzył kobietę - nie tak dawno zajmował się pogrzebem członka jej rodziny. "Zrobiło mi się żal tej kobiety" - mówi.
Całe zdarzenie zostało już zgłoszone na policję - na komendę w Skarżysku-Kamiennej wpłynęło w środę 27 lipca. Śledztwo jest prowadzone w kierunku art. 107 KW, który głosi, że "kto w celu dokuczenia innej osobie, złośliwie wprowadza go w błąd podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych, albo karze nagany". Dowcipnisia - w przypadku złapania - czeka więc proces.