Historię Szymusia z Ćmielowa opisywaliśmy w grudniu ubiegłego roku. O tym, że Szymek ma poważną wadę serca jego mama dowiedziała się, jak maluszek jeszcze był w brzuchu. Jedno z badań prenatalnych wskazało, że z jego sercem jest coś nie w porządku. Zwężenia cieśni aorty i mnogie VSD - brzmiała diagnoza. Pierwszą operację na otwartym sercu chłopczyk przeszedł mając kilka tygodni. Potem nastąpiła żmudna rehabilitacja, a rodzice liczyli, że kolejna interwencja chirurga zlikwiduje wadę na dobre. Niestety, słowa lekarza zabrzmiały jak cios.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szczeniaczek wpadł do głębokiej rury! Trzeba było ZNISZCZYĆ ścianę!
- Po wnikliwych badaniach lekarze w Polsce stwierdzili, że ubytki w sercu Szymka są tak liczne i w tak trudno dostępnych miejscach, że nie mogą nam zaproponować pomocy. Mówią, że serce naszego dziecka podziurawione jest jak ser szwajcarski. Sytuacja jest dramatyczna - napisali na stronie fundacji Się Pomaga rodzice Szymka.
Szwajcaria pojawia się tu nieprzypadkowo, bowiem lekarze z Genewy podjęli się skomplikowanej operacji na sercu chłopczyka. Problemem były "tylko" pieniądze. Na szczęście potrzebną kwotę udało się zebrać ekspresowo! W ciągu niespełna miesiąca na konto Szymka trafiło ponad 900 tysięcy złotych. W poniedziałek, 15 lutego, Szymuś wyruszył w podróż do ojczyzny Rogera Federera. Operacja już w środę!