Leszek G. ( †57 l.) to także mieszkaniec Zbrzy. Można powiedzieć nawet, że bliski sąsiad zastrzelonego Jana S. Mężczyzna był kucharzem w okolicznej firmie cateringowej.
– Gotował i kelnerował na weselach – mówi nam pan Bogdan, mieszkaniec Zbrzy. Kucharz był ojcem pięciu synów. Najstarszy, kilka lat temu zginął w wypadku w centrum, miejscowości. Najmłodszy urodził się niepełnosprawny.
– Tu, w Zbrzy nikt z Leszkiem nie chciał zadzierać. Miał opinię furiata – dodaje nasz rozmówca.
W środę kucharz wziął ze sobą broń. Nie wiadomo skąd ją miał. Prawdopodobnie to nielegalnie posiadany samopał. Poszedł do sołtysa Jana S.
– Wszedł do domu, drzwi były otwarte. Zastał tatę siedzącego przed telewizorem i zaczął strzelać. Tata zdążył jeszcze wykręcić numer alarmowy i zaczął uciekać. Morderca dopadł go w przed domem. Strzelił mu w potylicę, pocisk przeszedł przez głowę na wylot. Chciał go jeszcze dobić, ale nie trafił – opowiada syn Jana Sz. Pan Michał próbował jeszcze reanimować ojca. Beskutecznie.
Leszek G. wszedł ponownie do środka. Tam spotkał najstarszą córkę sołtysa, wraz z maleńkimi dziećmi. Skierował lufę prosto w ich główki, a do kobiety powiedział:
– Idź zobaczyć jak wygląda tatuś.
Potem uciekł. Sołtys skonał w ramionach córki. Funkcjonariusze policji rozpoczęli obławę na mordercę. Zostały ustawione blokady na drogach.
Ok 2 w nocy kucharz zastrzelił się przed własnym domem, pod orzechem.