Pogrzeb tragicznie zmarłego trenera. Tłumy na ostatnim pożegnaniu Damiana Jędrzejewskiego
Przypomnijmy - do tej potwornej tragedii doszło w sobotę, 21 września 2024 roku na drodze krajowej numer 74, niedaleko miejscowości Lechów. Przed godziną 15 bus, którym do domu po meczu w Kielcach wracali młodzi piłkarze MKS Alit 1980 Ożarów, uderzycł w drzewo. W samochodzie było 17 nastoletnich chłopców, grających w Juniorach Starszych.
W pojeździe byli również trener i kierowca. Niestety, 65-latek najprawdopodobniej stracił przytomność podczas jazdy. Kiedy zauważył to trener Damian Jędrzejewski, natychmiast rzucił się do kierownicy, aby wyprowadzić pojazd z krytycznej sytuacji. Niestety, udało się tylko częściowo. Bus uderzył w drzewo. Na miejscu zginął kierowca. 43-latek z ciężkimi obrażeniami został przetransportowany helikopterem do szpitala w Staszowie. Niestety tam zmarł. Młodzi zawodnicy wyszli z tego zdarzenia bez obrażeń zagrażających ich życiu, jednak samego trenera i sytuacji, której byli świadkami nie zapomną nigdy...
Trenera Damiana żegnały tłumy
Pogrzeb zmarłego trenera rozpoczął się o godz. 14:00 w Bidzinach koło Ożarowa w kościele rzymskokatolickim pod wezwaniem św. Piotra i Pawła. W ostatnim pożegnaniu 43-latka brali udział jego uczniowie oraz podopieczni. Nikt nie był w stanie ukryć łez rozpaczy. - To był wspaniały człowiek - mówili żałobnicy.
Na pogrzebie obecne były także trzy córki trenera oraz jego żona. Jak dowiedziała się dziennikarka "Super Expressu", Damian Jędrzejewski był mocno zaangażowany w organizację studniówki jednej z córek. - Na dniach miał odebrać garnitur od krawca. Teraz pewnie zostanie w nim pochowany - mówił przez ceremonią jego znajomy.