Zgłoszenie o zaginionym na zalewie w Sielpi mężczyźnie wpłynęło do strażaków z Rudy Malenickiej w nocy z czwartku na piątek. Druhowie natychmiast pośpieszyli na miejsce.
CZYTAJ TEŻ: Sandomierz: Dramatyczny wypadek przy pracy! Mężczyzna spadł z drabiny! Upadek z pięciu metrów
- Zgłaszający poinformował służby ratownicze, że kolega wszedł do wody i nie wyszedł. Nasze działania polegały na zwodowaniu łodzi i przeszukiwaniu przy pomocy kotwicy i bosaka miejsca, w którym mężczyzna wszedł do wody. Zastęp ratowniczy z łodzią również prowadził działania poszukiwawcze na wodzie. Strażacy, którzy pozostali na brzegu przeszukiwali nadbrzeże. Po kilkudziesięciu minutach od zwodowania łodzi poszukiwany pojawił się 100 metrów od brzegu, natychmiast został przejęty przez strażaków i asekurowany mocno wyziębiony, ale bez obrażeń dotarł do brzegu, gdzie został przekazany policji i pogotowiu - relacjonują strażacy z OSP w Rudzie Malenickiej.
Policjanci szybko poznali kuriozalny powód zaginięcia 33-letniego mężczyzny, który odpoczywał na zalewie z grupą znajomych. Towarzysze 33-latka - poważnie zaniepokojeni - w pewnym momencie spostrzegli, że mężczyzna zniknął! Tymczasem ten, jak sam później wyjaśnił, po prostu popłynął na wyspę, aby odpocząć. Nie miał pojęcia, ile nerwów i zamieszania wywołał tą decyzją. 33-latek ponadto był nietrzeźwy, policyjny alkomat wskazał 1,5 promila w jego organizmie.
Funkcjonariusze z Końskich apelują: kategorycznie nie wolno wchodzić do wody po spożyciu alkoholu. Tym razem nic się nie stało, ale konsekwencje takich czynów zwykle okazują się tragiczne.
Polecany artykuł: