Ostrowiec Świętokrzyski. Szpital powiadomił go o śmierci żony. Doszło do ogromnego błędu! "Nadal jesteśmy w szoku"
Jak informuje TVN24, mężczyzna, którego żona trafiła do szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim, został poinformowany, że kobieta zmarła, choć była to nieprawda. Niedoszły wdowiec odebrał telefon w tej sprawie w piątek, 17 czerwca, w godzinach porannych, a pracownik placówki powiedział mu, że jego żona odeszła o godz. 7. Mieszkaniec Ostrowca Świętokrzyskiego powiadomił o tym swoje dzieci, a one - dalszych członków rodziny. Syn pary, pan Zbigniew, pojechał ze swoją siostrą do zakładu pogrzebowego, skąd obydwoje udali się do szpitala po akt zgonu - na miejscu dowiedzieli się, że ich mama jednak żyje. Kobieta i mężczyzna pobiegli od razu do stali, gdzie wcześniej trafiła w stanie ciężkim kobieta, by ją jeszcze przytulić. Później zaczęli natomiast wyjaśniać, jak mogło dojść do tak ogromnej pomyłki. Niestety nikt z pracowników szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim nie był w stanie im pomóc.
- Chciałem rozmawiać z lekarzem, następnie dyrektorem szpitala lub zastępcą o tej tragicznej pomyłce. Niestety nikogo nie było pomimo godziny około 12. Po rozmowie z księgową, która z personelu była jedyną kompetentną osobą, poprosiłem o pomoc psychologa dla mojego taty, który ma 88 lat i mógł nie przeżyć takiego ciągu informacji. Pani księgowa poinformowała mnie, że psycholog "nie ma czym pojechać". Jestem w szoku, w jaki sposób szpital w Ostrowcu jest zarządzany - mówi TVN24 pan Zbigniew.
Czytaj też: Sielpia Wielka. Motocyklista wjechał w trzyosobową rodzinę! Ojciec i córka w szpitalu
Jak informuje TVN24, dyrekcja szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim przeprosiła rodzinę pacjentki za błędną informację o jej śmierci, ale na tym sprawa się nie kończy, bo zostały wszczęte działania zmierzająca do ujawnienia pomyłki. - Doszło do złamania procedury. Mamy jasno opisane rozwiązania w takiej sytuacji, pracownicy nie postępowali zgodnie z przyjętymi zasadami. W tej chwili poprosiliśmy personel o wyjaśnienia, natomiast już ze wstępnych ustaleń wynika, że nie przestrzegano procedury - mówi TVN24 Tomasz Kopiec, dyrektor szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim. Niezależnie od tego pan Zbigniew zapowiada, że będzie się domagał odszkodowania za szkody moralne i wyciągnięcie konsekwencji karnych za spowodowanie zagrożenia życia jego taty.