Pożar wybuchł w czwartek na kieleckim osiedlu Jagiellońskie, płomienie błyskawicznie ogarnęły mieszkanie, odcinając drogę do wyjścia 74-letniej mieszkance, a na klatce było aż czarno od gęstego dymu. Na miejsce jako pierwsi dotarli funkcjonariusze z komisariatu przy ul. Kołłątaja.
Nieujarzmiony żywioł spowodował gęsty dym, który utrudniał nie tylko oddychanie, ale i sprawiał, że wokół nic nie było widać. W tym czasie uwięziona w płonącym mieszkaniu kobieta wciąż wołała o pomoc. Do tragedii wiele nie brakowało. Stróże prawa postanowili działać natychmiast, nie czekając na przyjazd strażaków. Aby wejść do płonącego mieszkania, potrzeba było nie lada odwagi.
- Funkcjonariusz Oddziału Prewencji Policji w Kielcach sierż. Łukasz Maziejuk wbiegł do mieszkania, gdzie ogień odcinał kobiecie drogę do wyjścia. Policjant wyniósł właścicielkę mieszkania w bezpieczne miejsce, tam udzielono jej pomocy - relacjonuje Maciej Ślusarczyk z biura prasowego kieleckiej policji.
Policjanci z ulgą ustalili, że w mieszkaniu nie znajdował się nikt poza starszą właścicielką. Niebawem na miejsce przybyli strażacy, którzy przystąpili do akcji gaśniczej.
- Szybkie i zdecydowane działanie policjantów na miejscu tego zdarzenia pozwala stwierdzić, że mundurowi uratowali życie 74-latki. Nawet z narażeniem życia - podkreśla Maciej Ślusarczyk.