Przypomnijmy - historię pana Darka poprzednio opisywaliśmy we wrześniu. Mężczyzna przed laty uległ wypadkowi, konsekwencją którego były nowotworowe zmiany w mózgu - torbiele. Pan Darek zmagał się z wieloma konsekwencjami; przede wszystkim z bólem i okresowymi omdleniami. Okazało się jednak, że nielegalna wówczas medyczna marihuana łagodzi negatywne konsekwencje urazu. Problemem jednak było zaopatrzenie - susz od dilerów był kiepskiej jakości, apteczne lekarstwo pozostawało niedostępne. Pan Darek postanowił nabyć w okazyjnej cenie hurtowe ilości suszu. Wsiadł zatem w samochód i pojechał wiele kilometrów na Dolny Śląsk. Tam kupił kilogram marihuany, żeby było mu raźniej pojechał wspólnie ze swoim pracownikiem. Mężczyźni jednak wpadli w ręce policji, a wymiar sprawiedliwości potraktował ich z pełną surowością.
ZOBACZ TEŻ: Łóżka zniknęły ze szpitala polowego w Kielcach. Wojewoda: "Chcieliśmy POKAZAĆ, że mamy ten sprzęt"
- Oskarżono mnie za przewóz znacznych ilości substancji psychoaktywnych. Te ilości pozwoliłyby mi kontynuować terapię przez kilka lat, marihuanę kupiłem w okazyjnej cenie, dużo niższej niż rynkowa, jednorazowo. Nie chciałem zadawać się z dilerami - opowiada pan Darek.
Surowy wyrok
Problemy zdrowotne jednak nie skończyły się. W oczekiwaniu na wyrok pacjent zgłosił się na terapię uzależnień, gdzie sam terapeuta stwierdził, że pan Darek nie jest uzależnionym narkomanem, a wręcz przeciwnie - jego przypadek w pełni kwalifikuje się do leczenia marihuaną. Pacjent niedługo później otrzymał receptę. Mimo to sprawa w sądzie wciąż trwała. Sąd pierwszej instancji skazał go na 2,5 roku więzienia, oskarżając pana Darka o przewóz z zamiarem odsprzedania leczniczego suszu. Od tego wyroku jednak odwołał się adwokat skazanego pacjenta, mec. Stelios Alewras. Rozprawa we wrześniu została odroczona z przyczyn formalnych, wyrok zapadł dopiero 17 grudnia.
CZYTAJ: Zabił konkubenta matki, nie pójdzie do więzienia. Finał sprawy mordercy z Herbów
Więzienie za leczenie
Wyrok okazał się prawdziwym dramatem dla pacjenta z Kielc - sędzia wprawdzie nieco złagodził karę i oddalił zarzut przewozu znacznych ilości suszu, ale i tak wymierzył panu Darkowi rok i osiem miesięcy bezwzględnego więzienia za posiadanie. Mężczyzna jest jedynym żywicielem rodziny, prowadzi warsztat, ma na utrzymaniu 10-letniego syna. Ponadto, pan Darek wciąż regularnie stosuje medyczną marihuanę, którą przepisuje mu lekarz. Teoretycznie nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by pacjent kontynuował terapię za więziennym murem. W praktyce oznacza to, że mężczyzna spędzi ponad półtora roku za kratami, odbywając karę za dokładnie tę samą substancję, którą obecnie się leczy.
Ostatnią szansą... Andrzej Duda!
Pan Darek podkreśla, że nie jest i nie był dilerem, pokaźny zapas suszu kupił w okazyjnej cenie, zapas wystarczyłby pacjentowi na kilka lat. Obecnie, za legalną, apteczną terapię, pan Darek płaci po kilkanaście tysięcy miesięcznie. Kiedy trafi do więzienia jego działalność gospodarcza upadnie, nie będzie odprowadzał podatków, a los jego najbliższych stanie się niepewny. Gdyby wyrok był zaledwie o dwa miesiące krótszy, mężczyzna mógłby odbyć karę w domu, gdzie mógłby kontynuować pracę w swoim warsztacie samochodowym. Tak jednak się nie stanie, chyba że nad losem pacjenta pochyli się... sam prezydent Andrzej Duda. Adwokat pacjenta Stelios Alewras zapowiada, że zamierza skierować do głowy państwa wniosek o ułaskawienie skazanego pacjenta.