Wszystkie problemy skarżyskiego szpitala i jego personelu rozpoczęły się w połowie marca, kiedy wyszło na jaw, że dyżur w lecznicy pełniła pielęgniarka z woj. mazowieckiego, u której potwierdzono zakażenie koronawirusem. Dyrekcja szpitala już tydzień temu zadecydowała o zamknięciu oddziału neurologicznego (tam pełniła dyżur zakażona pielęgniarka, która również pracuje w szpitalu w Grójcu), a sytuacja placówki z każdym dniem staje się coraz trudniejsza. Nie działają oddziały: rehabilitacji i udarowy, a od niedawna także chirurgii.
Polecany artykuł:
Od momentu upublicznienia informacji o zakażeniach w szpitalu w Skarżysku, pracujące tam pielęgniarki i położne muszą zmagać się z falą hejtu. Pracownice postanowiły odpowiedzieć niesłusznie krytykującym je internautom. Specjalne pismo wystosował Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych w Skarżysku-Kamiennej.
"Personel medyczny koncentruje się na niesieniu pomocy, narażając się tym samym na zakażenie. Jak powszechnie wiadomo służba zdrowia zmaga się z brakami środków ochrony, jednakże żadna z pielęgniarek i położnych nie odmówiła w związku z tym podjęcia służby w postaci niesienia pomocy osobom potrzebującym. Jesteśmy w większym stopniu niż pozostali narażeni na zachorowanie" - czytamy.
Pielęgniarki ze Skarżyska twierdzą też, że przez negatywne reakcje internautów czują się szykanowane. Personel medyczny podkreśla w oświadczeniu, że niektórzy komentujący traktują je wręcz jako osoby, które świadomie i z premedytacją roznoszą wirusa.
"Przychodząc do pracy personel nie ma świadomości z kim miał kontakt dnia poprzedniego . Objawy nie pojawiają się natychmiast. To z powodu luki w przepisach i słabego zaopatrzenia w środki ochrony osobistej, oraz swobodnego dostępu do szybkich testów dochodzi do zakażeń. Narażamy się same oraz swoje rodziny po to by móc nieść pomoc innym. "Nagrodą" za to jest otrzymywanie negatywnych wpisów i fala hejtu - zaznaczają autorzy tekstu.