Wyrok ws. tragedii w Daleszycach. Matka z 4-letnią córką zginęły pod kołami volkswagena
15 lat więzienia - jak informuje PAP, to już prawomocna kara ws. śmiertelnego wypadku w Daleszycach, na jaką został skazany Michał Z. W dniu 15 sierpnia 2021 mężczyzna jechał osobowym volkswagenem ul. Kościelną. Przez jezdnię w niedozwolonym miejscu przechodziła w tym czasie 4-osobowa rodzina: 38-letnia kobieta z mężem i dwojgiem dzieci, w tym 4-letnią córeczką. Prowadzący auto jechał w tym czasie z prędkością ponad 100 km/h, mając w dodatku ok. 3 promile alkoholu we krwi, a do tej zjechał na lewy pas jezdni, gdzie uderzył w kobietę i dziewczynkę. Obie zginęły na miejscu, a jakby tego było, 40-letni kierowca uciekł z miejsca wypadku. W lipcu ub.r. Michał Z. usłyszał wyrok 15 lat więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i obowiązek 150 tys. złotych dla rodziny zmarłych. Co ciekawe, od wyroku odwołały się wszystkie strony, a prokurator domagał się kary 25 lat pozbawienia wolności. 40-latek był również oskarżony o jazdę pod wpływem alkoholu w warunkach recydywy, przywłaszczenie cudzego pojazdu i o występek chuligański, tj. znieważenie osoby i usiłowanie naruszenia jej nietykalności cielesnej.
- Apelację wniósł też obrońca Michała Z. Argumentował, że sąd pierwszej instancji nie uwzględnił w dostatecznym stopniu faktu przyczynienia się do wypadku osób pokrzywdzonych, które przechodziły przez jednię w miejscu niedozwolonym i jak to określił "wtargnęły na jezdnię". Wniósł o wymierzenie łagodniejszej kary, uznając wyrok za rażąco surowy - informuje PAP.
Sąd apelacyjny odniósł się do kwestii "wtargnięcia na jezdnię"
Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w środę, 24 maja, wyrok sądu I instancji w mocy. W uzasadnieniu odniósł się również do kwestii rzekomego wtargnięcia ofiar wypadku na jezdnię.
- Sąd zaakceptował stanowisko sądu pierwszej instancji, że piesi przechodzili przez jednię w miejscu niedozwolonym, ale uznał, że nie przyczynili się do wypadku. Nie ma mowy o wtargnięciu, bo piesi przeszli już co najmniej połowę jezdni. Sąd na podstawie opinii biegłych przyjął, że nie mieli możliwości dostrzec, że kierowca pojazdu narusza przepisy ruchu drogowego. Nie mogli się spodziewać, że samochód nadjedzie tak szybko, a oni nie zdążą tej jezdni przekroczyć - powiedział rzecznik Sądu Apelacyjnego w Krakowie Tomasz Szymański, którego cytuje PAP.