Szczęśliwe małżeństwo?
Miłość Kasi i Przemka zaczęła się osiem lat temu. Wtedy kobieta poznała, jak jej się wydawało, mężczyznę swojego życia. Kasia mieszkała w małej miejscowości Włochy pod Pińczowem. Międzyczasie ukończyła studia i została magistrem. Była z tego powodu bardzo dumna. Rozpoczęła pracę w szpitalu powiatowym, na oddziale rehabilitacji i fizjoterapii. Szybko zyskała opinię bardzo dobrego fachowca.
– Pani Kasia rehabilitowała mojego męża, przychodziła do nas domu, mieszkamy po sąsiedzku. Była jedną z lepszych specjalistek od rehabilitacji w Pińczowie – mówi nam sąsiadka z osiedla Grodzisko.
W 2014 roku Katarzyna wtedy jeszcze N. poślubiła Przemka i do nazwiska panieńskiego dodała drugi człon, po mężu. Młodzi kupili sobie trzypokojowe mieszkanie w Pińczowie. Przemek także pracował w Pińczowie, w firmie spedycyjnej. A niecałe dwa lata później urodził się im synek.
– Wyglądali na bardzo szczęśliwych, chodzili na spacery, w domu nie było słychać żadnych awantur, nie przyjeżdżała policja, to była normalna rodzina – dodaje spotkana przez nas sąsiadka rodziny.
Co działo się za zamkniętymi drzwiami?
Polecany artykuł:
Kasia stwarzała wrażenie osoby zadowolonej z życia. Była bardzo zaangażowaną matką. Cały czas pracowała w szpitalu. Małym synkiem początkowo opiekowała się babcia, która codziennie przyjeżdżała do wnuka, potem maluch poszedł do przedszkola.
– Kasia martwiła się, że Antoś długo nie mówił, ale jak poszedł do przedszkola od razu się rozgadał. Bardzo się z tego cieszyła – opowiada nam znajoma rodziny M.
Choć ani sąsiedzi ani rodzina nie zauważyli, żeby u Kasi i Przemka źle się działo, w małżeństwie pojawiły się problemy. Na jakim tle? Tego nie wiemy.
Wiemy natomiast, że narosły do tego stopnia, że Katarzyna postanowiła złożyć papiery rozwodowe.
Przybiegł pod pracę Kasi, bo dostał papiery rozwodowe?
Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że feralnego dnia, w czwartek, gdy Katarzyna M. była w pracy, jej mąż otrzymał od listonosza papiery rozwodowe. To miało spowodować, że wzburzony ruszył pod szpital. Tam poprosił osobę siedzącą przy drzwiach o wywołanie swojej żony. Gdy Katarzyna M. wyszła na zewnątrz doszło do kłótni. W pewnym momencie Przemysław chwycił Katarzynę za kark i zaczął uderzać jej głową o mur. Katarzyna M. upadając uderzyła głową o drzwi.
Obrażenia jakich doznała, okazały się śmiertelne. Mimo przeprowadzonej operacji zmarła.
Przemysław M. przyznał się do winy
Przemysław M., jeszcze tego samego dnia, późno w nocy został zatrzymany. W sobotę został doprowadzony do prokuratury. Usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią. Złożył obszerne wyjaśnienia i przyznał się do winy. Grozi mu dożywocie. Sąd aresztował tymczasowo mężczyznę na trzy miesiące.