Przypomnijmy - do makabrycznie wyglądającego wypadku doszło w środę o godzinie 13:00 na Alei Solidarności w Kielcach, nieopodal Galerii Echo. Nadjeżdżający tir dosłownie zmiażdżył samochód osobowy marki toyota! Auto zostało doszczętnie zdemolowane pod kołami stojącego przed nim samochodu ciężarowego. Osobówka złożyła się niczym papierowa harmonijka. Przybyłe na miejsce służby spodziewały się najgorszego.
- Jestem w pozytywnym szoku, że nie ma ofiar śmiertelnych, bo po przyjeździe byłem przekonany, że wyciągniemy z samochodu "ludzką papkę", a tymczasem kierowca - jedyna osoba, która jechała w aucie - wyszedł na zewnątrz o własnych siłach - mówił z wyraźną ulgą w głosie bryg. Marcin Nyga, oficer prasowy kieleckiej straży pożarnej.
Mężczyzna trafił do szpitala, lekarze potwierdzili, że obrażenia jakich doznał, nie zagrażają jego życiu i zdrowiu. Jak podała Anna Mazur-Kałuża, rzeczniczka szpitala na kieleckim Czarnowie, kierowca toyoty ma złamaną kończynę górną i ogólne potłuczenia. Jego stan okazał się na tyle dobry, że mężczyzna mógł już zostać przesłuchany przez policję. Przed nim jeszcze kilka badań kontrolnych i najprawdopodobniej niedługo cudem ocalały kierowca zostanie wypisany do domu.
CZYTAJ TEŻ: Kielce: Kobieta potrąciła dwie dziewczynki na pasach! Widziałeś ten wypadek? Możesz pomóc!
W międzyczasie sprawą Prokuratura Rejonowa Kielce-Zachód, która wyjaśnia okoliczności makabrycznie wyglądającego zdarzenia. W piątek, 7 maja, przesłuchany zostanie 60-letni sprawca wypadku, kierowca tira, który wjechał z impetem od tyłu w osobową toyotę. To mieszkaniec powiatu sierpeckiego (woj. mazowieckie), w momencie zdarzenia w jego organizmie stwierdzono promil alkoholu. Również jutro śledczy zadecydują o zarzucie, jaki usłyszy mężczyzna. Jeśli prokuratura przedstawi mu zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, mężczyźnie grozić będzie nawet 10 lat za więziennym murem!