We wtorek, 20 października, odbył się pogrzeb Alfredy Zawieruchy-Rubak, znanej lekarki, wieloletniej dyrektor ośrodka zdrowia w Górnie, radnej wojewódzkiej i działaczki społecznej. Ceniona przez pacjentów doktor zmarła w sobotę w szpitalu na kieleckim Czarnowie. Miała 64 lata. Tego samego dnia odbyło się również ostatnie pożegnanie mamy pani doktor, która zmarła dwa dni przed córką. Uroczystości rozpoczęło nabożeństwo żałobne w bazylice na Świętym Krzyżu, nieprzypadkowo, bowiem mocno związana ze zgromadzeniem zmarła pracowała jako lekarz rodzinny zakonników.
- Troszczyła się o nas, opiekowała zakonnikami. Z wieloma innymi oblatami z polskiej prowincji miała dobre kontakty - mówił ojciec Marian Puchała, superior klasztoru na Świętym Krzyżu.
Podczas homilii padło wiele wzruszających i ciepłych słów pod adresem zmarłej.
- Dobry człowiek, szlachetny, pełen miłości i wrażliwości. Była osobą bardzo delikatną, czułą i wrażliwą. Kochała ludzi, zachwycała się prawdziwym pięknem przyrody. Była osobą wrażliwą na piękno muzyki, na sztukę. Jej pasją było leczenie ludzi - mówił podczas homilii ojciec Sławomir Dworek.
Alfreda Zawierucha-Rubak zmarła w wieku 64 lat. Jej mama odeszła dwa dni wcześniej, zabrakło jej niewiele do ukończenia 92. roku życia. Msza pogrzebowa zmarłej lekarki i jej mamy odbyła się w kościele parafialnym w Bielinach. Ze względu na ograniczenia, które wymusił koronawirus, w uroczystości brała udział ograniczona liczba żałobników.