Sprawa zniknięcia 40-letniego mężczyzny wyszła na jaw po tym, jak do dyżurnego policji wpłynęło zgłoszenie od siostry mężczyzny. Kobieta powiedziała, że szukała na własną rękę brata. Jak dodała, mężczyzna był często widywany w jednym z domów w Grzybowej Górze.
Policjanci pojechali pod wskazany adres, gdzie ich oczom ukazał się makabryczny widok - w jednym z pomieszczeń znajdowała się walizka, w której umieszczono zwłoki mężczyzny.
Mundurowi zatrzymali właścicielkę domu Mariolę Sz. oraz jej partnera Damiana M. 33-letni mężczyzna został oskarżony o zabójstwo, a jego 32-letni konkubina o zacieranie śladów.
Podczas dzisiejszej rozprawy zeznawał m.in. biegły z zakresu medycyny sądowej. Lekarz zeznał, że zgon denata spowodowały ciosy zadawane pięścią i nogą w głowę. Biegły nie wykluczył, że do zgonu mogło dojść kilka godzin po pobiciu.
Awantura rozpoczęła się po alkoholowej imprezie. Kiedy Damian M. poszedł nakarmić psy, niekompletnie ubrany 40-latek leżał na jednym łóżku z gospodynią domu. To wyraźnie zdenerwowało 33-latka, który zaczął okładać swojego kolegę ciosami, a po pobiciu wypchnął go z domu.
Potem razem ze swoją konkubiną poszedł spać.
Polecany artykuł:
Ku zdziwieniu zakochanej pary pobity mężczyzna nie poszedł do domu, zastali go leżącego w ganku domu, kiedy nie dawał już oznak życia. Po jakimś czasie para postanowiła pozbyć się ciała kolegi pakując je do walizki.
Po wsadzeniu denata do walizki okazało się, że nesesera nie da się zamknąć. Martwy znajomy został pozostawiony przez parę w domu, a Damian M. wraz z konkubiną zamierzali już nie wracać do budynku.
Po opinii biegłego sąd zdecydował się zmienić kwalifikację czynu - M. jest oskarżony o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią.
Grozi mu dożywocie.