Hania Terlecka i jej heroiczna walka z ciężkim nowotworem poruszyła serca setek tysięcy osób. Dziewczynka zachorowała w 2019 roku, wykryto u niej złośliwy nowotwór splotu naczyniowego. Szansą na powrót do zdrowia miało być horrendalnie drogie leczenie w USA, na które trzeba było zebrać kwotę ponad 6 mln zł. Choć zbiórka na pozór nie miała szans powodzenia, ludzie dobrej woli zebrali w rekordowo krótkim czasie potrzebne pieniądze. Rozmiar akcji przerósł najśmielsze oczekiwania, organizowano licytacje, podczas których wystawiano na sprzedaż rozmaite cenne przedmioty i pamiątki. I choć leczenie w Ohio dawało nadzieję na powrót Hani do zdrowia, nowotwór niestety okazał się silniejszy. Hania zmarła w niedzielę, 19 września. W środowe popołudnie w kościele Błogosławionego Jerzego Matulewicza w Kielcach odbył się pogrzeb małej wojowniczki z Kielc. Zgromadzeni żałobnicy z trudem powstrzymywali łzy, wyraźnie wzruszony był również prowadzący liturgię pogrzebową ksiądz.
- Stajemy dziś wokół białej trumny, a w tej trumnie malutka Hania. Trzy lata życia, cóż to jest? Tak niewiele, ale ileż mała Hania doświadczyła w ciągu tych trzech lat? Ile badań, operacji, chemii, ile czasu spędziła w szpitalach? To wiedzą tylko rodzice. Ile łez, ile nieprzespanych nocy, ile bólu serca? Ile trudnych pytań: Dlaczego? Po co? Czy tak musiało być? Nie wiemy - pytał retorycznie poruszony kapłan z ambony.
Duchowny mimo wszystko próbował wzniecić iskierkę nadziei w sercach zrozpaczonych rodziców Hani. Kapłan zapewnił, że malutka kielczanka dołączyła już do grona aniołów, a cały trud i cierpienie życia doczesnego jest już za nią.
- Z jednej strony ból i cierpienie wypełniają nasze serca, a z drugiej strony patrzymy dalej, że dla Hani otworzyły się bramy innego świata, wkroczyła w inną rzeczywistość. Tam, obok białej trumienki Hani stoi Jezus Chrystus, który umarł na krzyżu, po to, by pokonać największego wroga człowieka: śmierć - mówił kapłan.
Następnie duchowny polecił zgromadzonym, aby śmierć malutkiej Hani i jej dzielne zmagania z przerażającą chorobą przyczyniły się do doceniania każdego dnia przez nas wszystkich. Ksiądz stwierdził, że Hania Terlecka zmieniła życie każdego z nas.
- Niechże więc dzisiejszy udział w tej liturgii będzie podziękowaniem dla Boga za dar życia, za trzy lata życia Hani, za to, że nauczyła, jak przeżywać nawet z największym bólem każdy dzień - podkreślał kapłan.
Na samym końcu liturgii pogrzebowej ksiądz odczytał list, który bliscy Hani napisali w jej imieniu do wszystkich osób zaangażowanych we wsparcie małej dziewczynki. Wzruszające słowa roztopiły serca nawet najmniej emocjonalnych osób, w pewnym momencie wyraźnie wzruszony ksiądz nie był w stanie opanować smutku. Po liturgii w kościele na kieleckich Ślichowicach żałobnicy udali się na cmentarz w Cedzynie, gdzie spoczęła biała trumienka z ciałem 3-letniej Hani. Mimo że dziewczynka żyła tak krótko, a przez ten czas wycierpiała więcej niż niejeden dorosły, jej śmierć pokazała, jak ważnym jest, by każdego dnia walczyć do ostatku sił o radość z codzienności, którą wielu z nas - jakże niesłusznie i pochopnie - bierze za pewnik.