Przypomnijmy - do brutalnego zabójstwa sołtysa Zbrzy doszło w środę, 8 lipca. Uzbrojony mieszkaniec wsi Leszek G. wtargnął do domu sołtysa. Gospodarz siedział w pokoju i oglądał telewizor. Napastnik nagle wyciągnął broń, wycelował w zaskoczonego sołtysa i oddał trzy strzały. Ranny zdążył chwycić za telefon i zadzwonić na numer alarmowy. Niestety zmarł, zanim pomoc zdążyła przyjechać na miejsce. - Kula trafiła tatę w potylicę i wyleciała nosem - relacjonował zdruzgotany syn ofiary.
Ostatnie pożegnanie Jana Szewczyka odbyło się w niedzielę. Mszę pogrzebową celebrował proboszcz parafii Mirosław Błoniarz. Kapłan w emocjonalnym kazaniu odwołał się do 10 Przykazań.
- Człowiek podniósł rękę na Boga, mówi że przykazania to przeżytek, księża na księżyc a kościoły pozamyka! Nie chcemy być pokornym i służyć innemu człowiekowi (...) jeśli człowiek nie pokocha człowieka, to nie będzie umiał przebaczać. Co my, ludzie, zrobiliśmy z miłością do Boga? Uważamy, ze wszystko zależy od nas, od układów. Możemy dzisiaj powiedzieć, że Bóg jest niesprawiedliwy i niedobry. A to człowiek jest niedobry - podkreślał ks. Błoniarz. - Dziś najlepszym kazaniem jest cisza, ona pozwala na to, by sumienie nami targało. Idźcie do domu i oddajcie się ciszy - apelował do pogrążonych w smutku i zadumie wiernych.
Sołtysa Zbrzy pożegnała rodzina, samorządowcy oraz delegacja Ochotniczych Straży Pożarnych. Na pogrzebie pojawił się również burmistrz Morawicy Marian Buras.
- Odpowiedzcie sobie, dlaczego tu przyszliście! Jeśli z szacunku do zmarłego czy współczucia dla rodziny, to dobrze. Gorzej jeśli jesteście tutaj, bo taką mamy tradycję - apelował do żałobników ksiądz.
Polecany artykuł:
Zmarły Jan Szewczyk skonał na rękach własnej córki. Jego morderca po kilkunastu godzinach obławy popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę.