Aby ugasić olbrzymi pożar sklepu w Kielcach na miejscu pracowali strażacy nie tylko z Kielc, ale i okolicznych miejscowości. Władze miasta podkreślają, że wszystkie osoby zaangażowane w akcję gaśniczą stanęły na wysokości zadania.
- Prezes Rejonowego Przedsiębiorstwa Zieleni i Usług Komunalnych Wojciech Ziach zareagował błyskawicznie wysyłając na miejsce pożaru ciężki sprzęt. Od północy przez ok. siedem godzin pracowała należąca do RPZiUK koparko-ładowarka. W ten sposób pomagaliśmy strażakom dostać się do wnętrza spalonego sklepu. W innym przypadku dogaszanie trwałoby znacznie dłużej - mówi prezydent Bogdan Wenta.
Strażacy mieli pełne ręce roboty nie tylko na miejscu pożaru. Trzeba było również udzielić pomocy kielczanom mieszkającym w bezpośrednim sąsiedztwie płonącego marketu.
- Poprosiliśmy strażaków, aby weszli do budynków ewakuowanych osób i przekazali mieszkańcom najpotrzebniejsze rzeczy. Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta oraz MOPR przygotowali dla nich nocleg, który około północy przyjęli, aby nie czekać całą noc na zakończenie akcji i możliwość powrotu do swoich domów. Na szczęście ich budynki nie ucierpiały - dodaje prezydent Kielc.
Po pożarze budynek sklepu doszczętnie spłonął. Władze miasta podkreślają, że usunięcie wszystkich skutków trawiącego budynek żywiołu potrwa jeszcze co najmniej kilka godzin.