Po artykule opublikowanym przez Radio Kielce nad BWA zawisła groźba interwencji sanepidu. Wcześniej dyrektor instytucji i Stanisława Zacharko-Łagowska krytycznie odniosła się do kolejnego lockdownu i zamknięcia instytucji kultury. Dyrektor wielokrotnie podkreślała, że Biuro Wystaw Artystycznych nie stanowi zagrożenia epidemicznego dla indywidualnych zwiedzających. Dodatkowo dyrektor zarzuciła redaktorowi Radia Kielce manipulację, a rządowi PiS brak logiki, jeśli chodzi o zakres wprowadzanych obostrzeń.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: BOGA się nie bali! Ukradli kościelną skarbonkę z sanktuarium w Sulisławicach!
- Nie sprzeciwiam się obostrzeniom wprowadzonym przez rząd: wręcz przeciwnie. Upominam się wręcz o ich zaostrzenie – np. o zamknięcie kościołów, w których ludzie siedzą w grupie, w zamkniętej przestrzeni przez prawie godzinę, głośno śpiewając, mówiąc oraz dotykając ławek, których godzinę-dwie wcześniej dotykał ktoś inny. A potem idą zrobić zakupy w sklepie, w którym stykają się z innymi ludźmi i wracają do domów, gdzie stykają się z członkami swoich rodzin - zaznacza Stanisława Zacharko-Łagowska.
Dyrektor jednocześnie podkreśliła, że przygotowujący materiał o BWA redaktor Radia Kielce z nieznanych przyczyn pominął fragment wypowiedzi o zamknięciu kościołów. Zacharko-Łagowska nie ukrywa też, że liczy na publiczną debatę w sprawie zakresu wprowadzanych obostrzeń.
- Chcę, by mi ktoś wytłumaczył, dlaczego obywatel jest zagrożony indywidualnie zwiedzając wystawę w pustej galerii, a nie jest, uczestnicząc w grupowej mszy w kościele, czy robiąc zakupy w pełnym ludzi markecie budowlanym? Przypominam, że rok temu ścigano Polaków za wchodzenie do lasu, parków i na cmentarze (z jednym wyjątkiem) - podkreśla dyrektor BWA przypominając słynny już wyjątek, który uczyniono w ubiegłym roku dla Jarosława Kaczyńskiego.
Po nagonce Radia Kielce Biuro Wystaw Artystycznych pozostaje zamknięte. Jedyne obrazy, jakie można obecnie podziwiać w przestrzeni publicznej w Kielcach, to sztuka sakralna w kościołach.