Za projektem o dofinansowaniu in vitro w Kielcach głosowali: Michał Braun, Jarosław Bukowski, Maciej Bursztein, Marcin Chłodnicki, Katarzyna Czech-Kruczek, Anna Kibbort, Joanna Litwin, Anna Myślińska, Karol Wilczyński, Agata Wojda, Katarzyna Zapała.
Przeciw opowiedzieli się: Jarosław Karyś, Dariusz Kisiel, Piotr Kisiel, Wiesław Koza, Tadeusz Kozior, Marian Kubik, Marianna Noworycka-Gniatkowska, Monika Słoniewska, Marcin Stępniewski, Arkadiusz Ślipikowski.
Kamil Suchański wstrzymał się od głosu, na sali były nieobecne Katarzyna Suchańska i Joanna Winiarska z jego ugrupowania. Główny orędownik projektu, radny Lewicy Marcin Chłodnicki, nie ukrywa swojego żalu do Bezpartyjnych i Samorządowców.
- Każda większa zmiana w projekcie wymuszałaby ponowne opiniowanie, a drobne zmiany mogły być wprowadzone późniejszym zarządzeniem. Radny Suchański tym drugim rozwiązaniem też nie był zainteresowany. W tym wszystkim niebywałą aberracją jest powtarzanie niczym mantrę, że jest się ZA, ale w praktyce robi się wszystko żeby uchwałę odrzucić. Czy ktoś jest się w stanie nabrać na tę hipokryzję - pyta retorycznie Marcin Chłodnicki.
Ostrych słów nie szczędzi też Michał Braun z KO.
- Wstyd! Wstrzymanie się od głosu albo nieoddanie ma być troską o miasto i odwagą - grzmi radny.
Bezpartyjni i Niezależni zaznaczają, że "popierają ideę miejskiego programu in vitro, ale mają zastrzeżenia co do kluczowych zapisów w projekcie tego dokumentu". Chodzi przede wszystkim o wiek i "staż" jako obywatel miasta. Projekt zakładał, że z dofinansowania mogą skorzystać kobiety w wieku od 20 do 40 lat mieszkające w Kielcach od przynajmniej roku, podczas gdy np. w Warszawie dolną granicą wieku jest 25 lat, a osoby chętne mają być zameldowane w stolicy od dwóch lat.
To oznacza, że osoby zmagające się z problemem niepłodności będą zmuszone sięgnąć głęboko do kieszeni. Koszt leczenia metodą in vitro to przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy zł.