329 zł za burgera, 687 za stek z polędwicy i 189 zł za piwo kraftowe. Takie ceny widnieją w "specjalnym" menu kieleckiej restauracji Garaż przy ul. Sienkiewicza, na deptaku. Właściciel Karol Jakubiuk opublikował waloryzowaną kartę dań 10 października i z miejsca podbił media społecznościowe. Jak tłumaczy, menu jest w istocie rzetelnie przygotowaną wyceną na podwyżki, z którymi restauratorzy muszą się mierzyć.
- Biorąc pod uwagę, że w ciągu 9 miesięcy obecnego roku ceny nośników energii dla naszej firmy jak i milionów innych firm wzrosły średnio o 997 proc., przeliczyliśmy nasze obecne menu według stopnia podwyżek jaki nas spotyka i zachęcamy wszelkich decydentów odpowiedzialnych za taki stan rzeczy do korzystania z naszego menu [...] - czytamy. Czyli polityków i przedstawicieli spółek energetycznych. Ceny zostały ustalone w odniesieniu do tych obowiązujących jeszcze w styczniu. Dla pozostałych klientów ceny są standardowe, choć i tak wyższe w porównaniu do kilku poprzednich miesięcy. Właściciel lokalu tłumaczy happening chęcią uświadomienia, że jeżeli przedsiębiorcy podnosiliby swoje stawki tak, jak robią to "decydenci", właściwie nie moglibyśmy mówić o prowadzeniu działalności.
Polecamy: Studenci wrócą do domów?! Cenowy horror na uczelniach. Młodzi mówią "nie!"
- Politycy obozu rządzącego, smacznego! - dodaje, podkreślając w rozmowie z Gazetą Wyborczą, że jeżeli ceny energii się utrzymają, "zabiją" biznes. Miesięczne koszty oszacował na 12 tys. zł. za prąd, 6 tys. zł. za gaz, do tego jeszcze ogrzewanie, które niedługo przekroczy granicę 30 tys. zł. (np. w grudniu). Dla oszczędności, kielecki "Garaż" ograniczył już działanie lokalu do 6 godzin: od 16.00-22.00, wcześniej restauracja działała od 12 do północy.