O niepokojącym zdarzeniu z autobusu poinformowała jedna z kielczanek, jej list obiegł lokalne media. "Jakim prawem kierowca MPK może zabraniać komukolwiek wsiadania do autobusu, jeżeli podjechał na przystanek dla wsiadających i sam otworzył im drzwi? Czy to nowe standardy kieleckiego MPK?" - pytała wzburzona kobieta. Do autobusu mimo to wsiadały kolejne osoby, na zewnątrz było zimno, padał deszcz.
Zbulwersowana kielczanka twierdzi też, że młody kierowca miał wykazać się "arogancją i głupotą". W pewnym momencie atmosfera się zagęściła, kierowca zaczął grozić pasażerom policją, ci nie zamierzali ustąpić.
Jak się okazuje, sytuacja była bardziej skomplikowana. Nerwy młodego człowieka powodował... uciskający pęcherz mocz! Niedoświadczony kierowca chciał skorzystać z toalety, a nie mógł zostawić pasażerów samych w autobusie, bo tego zabraniał mu regulamin.
- W przypadku linii nr 50 jest tak, że przystanek końcowy jest jednocześnie przystankiem początkowym, część pasażerów wysiadała, a druga część od razu wsiadła - wyjaśnia Barbara Damian, dyrektor ZTM Kielce. - Tutaj się pojawiła nieścisłość, kierowca chciał skorzystać z toalety. Prawdopodobnie doszło do scysji, ale na nagraniu monitoringu dźwięku nie ma. Na dzień dzisiejszy sprawa jest dwuznaczna, wszelkie decyzje zapadną po otrzymaniu wyjaśnień - dodaje.
Polecany artykuł:
Barbara Damian przypomina, że kiedy w autobusie nie ma kierowcy, osoby postronne nie mają prawa przebywać w pojeździe. Linia nr 50 to linia okrężna, kierowca nie ma możliwości skorzystania z przerwy.
Każdy z nas ma potrzeby fizjologiczne, być może wystarczyłoby więcej kultury osobistej, a do scysji w autobusie by nie doszło?