Do dramatycznych scen na kieleckim osiedlu Ostra Górka doszło w lipcu 2018 roku. Paweł P. przebywał wraz z kolegami w okolicach ul. Grota-Roweckiego. W pewnym momencie do grupy znajomych podszedł agresywny i pijany 46-latek. Mężczyzna zaczął naprzykrzać się grupie młodych ludzi, oddawał obok nich mocz, po chwili zaatakował Kamila Z., który odpowiadał jako świadek, drugiego z nastolatków kopnął. Młodzież była przerażona.
Polecany artykuł:
Na pomoc młodszym i przestraszonym kolegom ruszył 19-letni wówczas Paweł P. Chłopak wcześniej trenował boks, wyprowadził jeden silny cios, który miał uspokoić agresora. Uderzenie, zadane pięścią w okolice twarzy i szyi, okazało się jednak śmiertelne.
Agresywny 46-latek padł na ziemię, a młodzież rozbiegła się wokół, jednocześnie obserwując miejsce scysji. Kiedy 46-latek wciąż nie podnosił się, grupa powiadomiła pogotowie. Wtedy okazało się, że mężczyzna nie żyje. Prokuratura postawiła Pawłowi zarzut spowodowania ciężkich obrażeń skutkujących śmiercią, za ten czyn grozi nawet dożywocie, ale oskarżyciel wnosił o nadzwyczajne złagodzenie kary i wyrok 3-letniego więzienia.
Sąd był jednak innego zdania niż prokuratura. Ostatecznie młody mężczyzna został uniewinniony, sędzia uznał, że Paweł P. nie przekroczył granic obrony koniecznej i nie chciał zabić 46-latka. Wydarzenia sprzed 1,5 roku okazały się traumą dla 20-latka, który przez wiele lat będzie się zmagał z bolesnymi wspomnieniami i wyrzutami sumienia.
- Myślę, że do końca życia będzie odczuwał skutki tego zdarzenia, mój klient chodził do psychologa, psychiatry i takiego wydarzenia nie da się z głowy wyrzucić – podkreśla na łamach portalu TVP Kielce Karol Jakubczyk, obrońca Pawła P.
Oskarżony, w ocenie sądu, działał z woli obrony a nie z odwetu. Wyrok nie jest prawomocny.