Strajk pielęgniarek zorganizowano w wielu miastach na terenie całego kraju w poniedziałek, 7 czerwca. W Kielcach protest odbył się o godz. 9:00 na schodach szpitala na Czarnowie oraz dwie godziny później przed siedzibą Urzędu Wojewódzkiego. Pielęgniarki nie ukrywają swojego zbulwersowania warunkami, w jakich przyszło im pracować. Przede wszystkim chodzi o dysproporcje zarobków między lekarzami a innymi członkami personelu medycznego. Sytuacji nie pomogła pandemia koronawirusa. Jak podkreślają pielęgniarki z Kielc, dodatek covidowy otrzymywały tylko osoby pracujące na oddziałach dla zakażonych, mimo że z wirusem zmagały się również i inne oddziały w lecznicach na terenie Świętokrzyskiego. W szczególnie dosadny sposób sytuację pielęgniarek skomentowała Alicja Drezno, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach. Alicja Drezno porównała pracę pielęgniarek do współczesnego niewolnictwa, a niechętny podwyżkom rząd nazwała "przeciwnikiem".
ZOBACZ TEŻ:Kielce: Groził 25-latce w biały dzień! Wszystko przez transparent Strajku Kobiet!
- Jeśli wyceni pracę pielęgniarki na 3 tys. zł, to ona lub on podejmie pracę w drugim, trzecim zakładzie pracy, bo obecne 3 tys. zł starczą jej na przysłowiowe waciki. Przeciwnik traktuje nas jak niewolników. Niewolnik się buntuje. Co robi przeciwnik? Szybko wprowadza ustawę, że pielęgniarka i położna będzie zarabiać od 3772 zł do 5478 zł, będzie już na dwie miski ryżu - podkreśla cytowana przez "Wyborczą" Alicja Drezno.
Pielęgniarki powstrzymały się od pracy przez dwie godziny. Manifestacja o godzinie 11:00 przyciągnęła przed Urząd Wojewódzki ok. 100 pracownic i pracowników kieleckich szpitali. Przedstawiciele placówki na Czarnowie nie komentują akcji.
- Szpital został z wyprzedzeniem poinformowany przez związek pielęgniarek i położnych działających w placówce o akcji. Praca w klinikach i oddziałach została przeorganizowana tak, aby dwugodzinny strajk ostrzegawczy w jak najmniejszym stopniu dotkną pacjentów. Do opieki nad chorymi zostali zaangażowani przedstawiciele innych zawodów medycznych pracujących w szpitalu - informuje Anna Mazur-Kałuża, rzeczniczka lecznicy na Czarnowie.
Polecany artykuł: