Do zdarzenia doszło w czwartkowe popołudnie. 14-letni uczeń najwidoczniej nudził się w klasie, ponieważ postanowił w pewnym momencie sprawić, że będzie się działo.
Chłopak użył w szkole tzw "śmierdzącej bomby" - saszetki z cuchnącą substancją chemiczną o zapachu zgniłych jaj. Fetor momentalnie ogarnął buską podstawówkę.
- Dyrekcja szkoły powiadomiła policję, na miejsce pojechał partol. Okazało się, że cztery uczennice źle się poczuły, trzeba było je hospitalizować - informuje asp. Tomasz Piwowarski, oficer prasowy buskiej policji. - Nastolatek przyznał się do rozpylenia, czy raczej podłożenia chemicznej substancji, powiedział, że dostał ją od kolegi - dodaje.
Polecany artykuł:
Poza policją do buskiej podstawówki pojechała też straż pożarna i karetka pogotowia. Ewakuowano 74 osoby - 71 uczniów i troje nauczycieli. W międzyczasie specjaliści sprawdzali skład śmierdzącej substancji.
- Technicy z Buska i z Kielc stwierdzili, że substancja nie jest niebezpieczna dla ludzi - uspokaja mł. bryg. Marek Lis z buskiej straży pożarnej.
Polecany artykuł:
Nastoletni szkolny zgrywus powiedział, że użył "śmierdzącej bomby" dla żartu. Jak się okazało, nikomu do śmiechu nie było, a jego sprawą zajmie się sąd dla nieletnich.