W miniony weekend zimowa aura skłoniła wielu mieszkańców Kielc do aktywności fizycznej. Najmłodsi, często pod opieką rodziców, wykorzystali ten czas na białe szaleństwo na sankach i tzw. "jabłuszkach". Spora grupa kielczan udała się na nieczynny do 17 stycznia stok na Stadionie Leśnym, gdzie jednak zabawa długo nie potrwała. Do akcji wkroczyła policja, którą na miejsce wezwał właściciel obiektu. Jak wyjaśnia Karol Macek z kieleckiej policji, pracownicy nie mogli sobie poradzić z obsługą armatek śnieżnych, w czym obecność saneczkarzy z pewnością nie pomagała. Dodatkowo na terenie obiektu ustawiono tabliczki z informacją o zamknięciu stoku.
ZOBACZ TEŻ: Horror w żywej szopce bożonarodzeniowej w Kałkowie! Psy omal nie ROZSZARPAŁY owcy!
Sytuację na stoku dobrze dokumentuje nagranie zamieszczone na portalu Scyzoryk się otwiera.
Właściciel obiektu podkreśla, że decyzja o wyproszeniu ludzi ze stoku była podyktowana względami bezpieczeństwa - działające armatki mogły wyrządzić krzywdę bawiącym się wokół dzieciom. W weekend zabawa szybko się skończyła, ale obyło się bez dalszych konsekwencji - wszyscy się rozeszli, nikt nie został ukarany mandatem.