To było kochające się i zgodne małżeństwo, zakochane do szaleństwa w małym synku! Tak przynajmniej Katarzynę († 36 l.) i Przemka (32 l.) wspominają sąsiedzi i mieszkańcy Pińczowa. W małym miasteczku wszyscy się znają. I od dwóch dni nikt nie mówi o niczym innym, tylko o tragedii, która wydarzyła się w czwartek w południe przed powiatowym szpitalem.
Ok. godziny 14:00, przed drzwi budynku fizjoterapii przybiegł wyraźnie wzburzony Przemysław M. (32 l.). Stanowczo poprosił o zawołanie swojej żony. Kobieta wyszła przed budynek, a po dłuższej chwili jej koleżanki usłyszały podniesione głosy. Małżonkowie się kłócili. Przemysław M. był bardzo agresywny, w pewnym momencie złapał żonę z tyłu, za kark i zaczął uderzać jej głową o ścianę budynku.
– Koleżanka, która pracuje w szpitalu powiedziała mi, że widziała jak Kasia poleciła na drzwi i upadała na podłogę po tym, jak zaatakował ją mąż – opowiada nam sąsiadka z osiedla Grodzisko, gdzie mieszkało małżeństwo.
Katarzyna po kłótni z mężem była w szoku, ale miała się czuć nie najgorzej, z uwagi na brutalny atak ze strony męża została w szpitalu na obserwację. Niestety po ok. dwóch godzinach od pobicia doszło do gwałtownego załamania. Stan jej zdrowia nagle bardzo się pogorszył. Katarzyna zmarła w nocy, a lekarze mimo wysiłków nie zdołali uratować życia młodej kobiety.
Jeszcze tego samego dnia policjanci zatrzymali Przemysława M. (32 l.). W sobotę mężczyzna został doprowadzony do prokuratury i przesłuchany. Usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią pokrzywdzonej. Przyznał się do winy i został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie za kratami.
W Krakowie w poniedziałek odbędzie się sekcja zwłok Katarzyny M. Pozwoli ona wskazać szczegółowe przyczyny jej śmierci i ustalić obrażenia jakich doznała, gdy jej własny mąż brutalnie uderzał głową małżonki o ścianę.