Tragedia w Starej Słupi. Czworo młodych ludzi zginęło w jednej chwili. Śledztwo umorzone
Do tragedii doszło 17 kwietnia wieczorem. W rozpędzonym bmw jechały cztery osoby. Najmłodsza z nich, Kaja, miała zaledwie 15 lat. Za kierownicą siedział najstarszy z grupy, 26-letni Dawid. Jak podaje Polska Agencja Prasowa śledczy ustalili, że jechał pod wpływem narkotyków. Na odcinku, w którym dopuszczalna prędkość wynosi 50 km/h rozpędził swoje auto do 130 km/h. Na mokrej od deszczu drodze nie miał szans, by wyhamować, gdy jego auto wpadło w poślizg. Osobówka wbiła się pod nadjeżdżającego z naprzeciwka tira.
Jak podaje PAP, kierowca tira i pasażerowie bmw byli trzeźwi. 26-latek miał natomiast we krwi amfetaminę, klefedron i marihuanę. Z ustaleń śledczych wynika, że całą winę za tragedię ponosi właśnie on. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach Daniel Prokopowicz poinformował w rozmowie z PAP, że śledztwo zostało umorzone, ponieważ sprawca nie żyje. Decyzja jest nieprawomocna.