Prokuratura ustaliła, że Robert P. chciał zabić konkubenta swojej matki, Krzysztofa R. Mężczyzna nie tolerował związku dwojga osób, od samego rana był wyjątkowo zdenerwowany na konkubenta matki. W Wielkanoc, w godzinach popołudniowych, nastąpiła eskalacja konfliktu - mężczyzna w wyjątkowo wulgarny sposób "nalegał", by partner matki opuścił jego dom, wygrażał, że użyje noża, do czego ostatecznie doszło. Śmiertelny cios w serce zakończył życie Krzysztofa R.
Inaczej sprawę widzi obrona oskarżonego. Adwokat stwierdził, że zmarły przez cały dzień obrażał Roberta P., wraz z bratem oskarżonego mieli na niego wołać "laluś i lala", atmosfera w domu była napięta, dochodziło do rękoczynów. Obrona zaznacza ponadto, że intencją Roberta P. nie było zabójstwo konkubenta matki. Mężczyzna wyraził też przed sądem skruchę.
- Po wyroku chciałbym po prostu iść na jego grób, zapalić znicz. W jakiś sposób go przeprosić - kajał się cytowany przez TVP3 Kielce oskarżony.