Szymuś i Alanek zginęli w pożarze. Agresywny i irracjonalny ojciec utrudniał pracę strażaków!

i

Autor: UG Włoszczowa Szymuś i Alanek zginęli w pożarze. Agresywny i irracjonalny ojciec utrudniał pracę strażaków!

Szymuś i Alanek zginęli w pożarze. Strażak mówi o trudach akcji

2021-11-18 19:15

Na niespodziewane trudności napotkali strażacy, którzy gasili pożar we Włoszczowie. W płomieniach zginęli dwaj bracia: 6-letni Alanek i rok młodszy Szymuś, gdy strażacy wynieśli mocno poparzone ciała chłopców, na jakikolwiek ratunek było zbyt późno. Oficer prasowy włoszczowskiej straży Paweł Mazur poinformował, że w na początku akcji gaśniczej walczącym z żywiołem ratownikom działania utrudniał ojciec Alana i Szymka, który zachowywał się wobec druhów irracjonalnie i agresywnie. W zmaganiach z ogniem nie pomagali też okoliczni mieszkańcy, którzy zainteresowani akcją zebrali się w okolicy domu, w którym spłonęli chłopcy, co nie pomagało ratownikom w akcji.

Przypomnijmy: za oknami już zmierzchało, gdy pierwsze płomienie zaczęły lizać ściany domu przy ul. 1 Maja we Włoszczowie. Nie przeczuwając żadnego zagrożenia 6-letni Alanek i o rok młodszy jego brat Szymuś spędzali czas ze sobą. Chłopcy w budynku przebywali zupełnie sami, mama odprowadziła trzeciego synka na trening piłkarski, a ojciec - jak sam przyznał - "kręcił się" nieopodal domu. Buchający żywioł na dobre opanował dom, a szanse na ratunek dla Alanka i Szymusia nikły z każdą sekundą. Strażacy wynieśli na zewnątrz mocno poparzonych Alana i Szymona. Bracia zostali przewiezieni do szpitala, lekarzom pozostało jedynie stwierdzić zgon chłopców.

Strażacy dostali zgłoszenie o pożarze w środę tuż przed godziną 18:00. Gdy przybyli na miejsce w parterowym, drewnianym domu ogień był już w mocnej fazie rozwojowej. Druhowie, którzy natychmiast chwycili za sprzęt gaśniczy, napotkali na niespodziewane kłopoty.

- W pierwszej fazie działań między innymi również ojciec osób poszkodowanych zachowywał się agresywnie i irracjonalnie wobec strażaków - mówi Paweł Mazur, oficer prasowy włoszczowskiej straży pożarnej.

Rzecznik przyznał ponadto, że pożar, który wybuchł na posesji, sprawił, że w miejscu akcji gaśniczej zebrał się tłum okolicznych mieszkańców.

- Postronni byli bardzo zainteresowani działaniami i wkraczali na teren akcji, który został wygrodzony taśmami ostrzegawczymi, a to stanowi dodatkowe utrudnienie dla służb ratunkowych - podkreśla strażak.

Nie wiadomo, co spowodowało agresję ojca Alanka i Szymusia. Pewnym jednak jest, że mężczyzna musiał przeżywać olbrzymi stres w momencie, gdy buchające płomienie zabrały życie jego synków.

Alan i Szymuś zginęli w pustym domu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają