Do koszmaru w Daleszycach doszło w ciepły, sierpniowy, niedzielny wieczór. Rodzina spacerowała po ul. Kościelnej. W pewnym momencie w przechadzające się małżeństwo z dwójką dzieci z impetem wjechał samochód. Początkowo nie było wiadomo, kto jest sprawcą tragedii w Daleszycach, poza 39-latkiem w czarnym passacie jechali jeszcze dwaj inni, nie mniej pijani, mężczyźni. Ich przesłuchanie było możliwe dopiero dzień później, gdy wytrzeźwieli. Przytłoczony skalą tragedii, jaką wyrządził, 39-latek przyznał się policjantom, że to właśnie on w feralnym momencie kierował samochodem, który zabił 4-latkę i jej mamę. Ponadto śledczy szybko ustalili, że mężczyzna prowadził pojazd w stanie nietrzeźwości dwukrotnie: w 2012 i 2013 roku. Oznacza to, że 39-latek to recydywista. Z tego powodu przyjęto surowszą kwalifikację prawną, a 39-latkowi grozi nawet 20 lat pozbawienia wolności!
Oskarżony usłyszał łącznie trzy zarzuty: umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości oraz używania samochodu bez zgody właściciela. Gdy doszło do tragedii sprawca był kompletnie pijany, po zatrzymaniu alkomat wskazał około trzech promili alkoholu w jego organizmie. Obecnie 39-latek oczekuje na pierwszą rozprawę w areszcie. Dla własnego dobra powinien przyzwyczaić się do widoku świata zza krat, wszak czeka go długotrwała odsiadka.