Kwestia wprowadzenia programu finansowania zabiegów in-vitro w Kielcach trafi pod obrady w Ratuszu 17 września. Jeżeli projekt zostanie zaakceptowany przez radnych, z dotacji będą mogły skorzystać pary, które chcą, ale nie mogą doczekać się biologicznego potomstwa. Program rozpisany będzie na cztery lata, urzędnicy zakładają, że gotówka może wesprzeć ok. 100 par z Kielc. Jednak wcale nie jest oczywistym, że projekt zostanie zaakceptowany. Najbardziej zaciekłymi krytykami pomysłu dofinansowania in vitro są - rzecz jasna - radni z Prawa i Sprawiedliwości.
Polecany artykuł:
- Jeżeli na sesji będzie uchwała w sprawie finansowania in vitro, będziemy głosować przeciw - zapewnił w rozmowie z Radiem Kielce Jarosław Karyś.
Radny z PiS jednocześnie dodał, że jego zdaniem - oraz zdaniem kolegów z klubu - dająca szansę na biologiczne potomstwo metoda in vitro jest... niemoralna i kontrowersyjna. W kontrze do radnego znalazł się ceniony ginekolog, a jednocześnie współpracownik Bogdana Wenty Grzegorz Świercz. Medyk podkreślił, że in vitro, którego tak "boją się" politycy PiS to w istocie najskuteczniejsza metoda leczenia bezpłodności. Uchwałę o rozpoczęciu programu chcą poprzeć natomiast radni z Koalicji Obywatelskiej, z Michałem Braunem i Katarzyną Czech-Kruczek na czele. Największym orędownikiem projektu od samego początku jest Marcin Chłodnicki z lewicy.
Polecany artykuł:
Przyszły los programu in vitro w Kielcach będzie najprawdopodobniej zależeć od radnych z klubu Bezpartyjni i Niezależni. Kamil Suchański ostatnio przyznał, że program jest "bardzo liberalny". Czy to oznacza, że mający przeszłość w lewicy samorządowiec - podobnie jak radni z PiS - zagłosuje przeciw projektowi? Przekonamy się już 17 września.
Polecany artykuł: