Po ataku Rosji na Ukrainę, w grupie uciekinierów, a zarazem poszukujących lepszego życia są Białorusini. Z wielką nadzieją na nie, przybyli do Polski, m.in do województwa świętokrzyskiego. Niestety, nie spodobało się to mieszkańcom naszego regionu, którzy na każdym kroku szukają punktu zaczepnego wobec zagranicznych sąsiadów. Agresję wzbudza nawet rejestracja samochodowa, które także ulegały dewastacji przez Polaków. Pracujący m.in w Klasztorze na Karczówce w Kielcach Białorusini, bardzo często spotykają się z kpinami, wyzwiskami, szydzeniem, a nawet splunięciami. Czy jest to sprawiedliwe?
Polecany artykuł:
W sprawie wypowiedział się ksiądz Jan Oleszko, wicerektor Kościoła pod wezwaniem świętego Karola Boromeusza na Karczówce w Kielcach. - To są ludzie, którzy niejednokrotnie mają porozbijane rodziny. U nas pracuje kilkoro Białorusinów, w całym regionie jest znacznie więcej. Nie może być tak, że kobieta jedzie samochodem do pracy i na światłach lub skrzyżowaniu inny kierowca pokazuje jej obraźliwe gesty. Takie i inne historie słyszę z całej Polski. Przecież ludzie, którzy u nas są uciekli przed systemem, bo się z nim nie godzili. Nie każdy Białorusin czy Rosjanin to Łukaszenko czy Putin. Trzeba budować tę przestrzeń porozumienia pomiędzy narodami, bo jeśli dochodzi do takich aktów to tracimy całe człowieczeństwo. Musimy wspierać nie tylko Ukrainę, ale całą przestrzeń dobra, która chroni swoje dzieci, rodziny i ucieka przed złym systemem – apeluje ksiądz Oleszko na łamach "Echa Dnia".
Polecany artykuł: