Eksplozja w zakładach Mesko 8 września 2021 r. przerodziła się w tragedię, kiedy okazało się, że kobieta pracująca przy linii produkcyjnej zginęła. Do wybuchu doszło w miejscu, gdzie pakowane były spłonki (małe ładunki wybuchowe), kiedy 41-letnia pracownica przenosiła pudełka z gotowymi elementami amunicji.
Więcej o sprawie: Wybuch pocisku w zakładzie Mesko w Skarżysku! Kobieta z obrażeniami twarzy! W akcji śmigłowiec LPR!
Opinia biegłych z zakresu amunicji i materiałów wybuchowych wpłynęła do prokuratury w środę (12.10.22) po południu. - Zapoznajemy się z dokumentami. Musimy ją porównać w kontekście całego materiału i opinii biegłego z zakresu BHP. Przed nami decyzje, czy uzupełniamy w jakiś sposób materiał dowodowy, czy na bazie tego, będziemy decydować o dalszych losach sprawy – powiedział cytowany przez PAP prokurator Tomasz Rurarz. Zaznaczył, że do tej pory w sprawie nikt nie usłyszał zarzutów.
Kontrole po wypadku w zakładzie prowadziła też Państwowa Inspekcja Pracy, według ustaleń tamtejszych inspektorów "przyczyną wypadku była rutyna, zaniedbania techniczno-organizacyjne oraz niedotrzymanie parametrów procesów technologicznych".
Drugi wybuch
W kwietniu 2021 r. w innej części fabryki doszło do innej eksplozji, tym razem w miejscu wytwarzania spłonek. Ciężko ranna została 48-latka, która w wyniku poniesionych obrażeń zmarła ponad miesiąc później (17 czerwca). Prokuratura nadal prowadzi śledztwo w tej sprawie. "Na opinię biegłych w sprawie tego wypadku jeszcze czekamy" – przyznał prokurator.
Z ustaleń pokontrolnych PIP w Kielcach wynikało, że do kwietniowego wypadku przyczynił się "brak doświadczenia, tolerowanie przez osoby sprawujące nadzór odstępstw od przepisów zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, jak również stosowanie niewłaściwej technologii".