Przypomnijmy - do dramatu w Skarżysku doszło we wrześniu ubiegłego roku. 41-latek został dosłownie zmasakrowany przez swojego kompana od kieliszka metalową rurką. Pobity skarżyszczanin został odnaleziony w godzinach wieczornych przez zszokowaną siostrę. Na miejsce przyjechali policjanci, którzy już na pierwszy rzut oka stwierdzili, że doszło do brutalnego pobicia. 41-latek został natychmiast przewieziony do szpitala, lekarze stwierdzili, że jest w bardzo ciężkim stanie. Jego kolega, 36-letni Emil F., dopuścił się makabrycznego czynu motywowany zazdrością o byłą partnerkę, z którą później był 36-latek.
Ciężko pobity 41-latek przebywał w szpitalu w stanie krytycznym, przez kilka dni walczył o życie, ale lekarzom nie udało się go ocalić.
- Śledczy ustalili, że tego dnia pokrzywdzony spożywał alkohol z 35-latnim znajomym i 41-letnią kobietą. Osoby te zostały zatrzymane w związku ze sprawą. Oboje byli nietrzeźwi. Mężczyzna miał w organizmie 3 promile alkoholu, zaś jego znajoma o pół promila więcej. Po wytrzeźwieniu zostali przesłuchani. Z policyjnych ustaleń wynika, że podczas imprezy alkoholowej pomiędzy mężczyznami doszło do kłótni. Powodem miało być niewłaściwe zachowanie pokrzywdzonego wobec 41-latki. Wówczas sprawca zadał koledze ciosy metalową rurką, po czym wraz ze znajomą opuścili mieszkanie pobitego - relacjonował przed rokiem Jarosław Gwóźdź ze skarżyskiej policji.
W kieleckim sądzie zapadł wyrok w sprawie 36-latka. Emil F. odpowiadał za zabójstwo 41-latka, jak sam zapewniał, nie zamierzał zabić swojego kolegi, nie chciał też, by doszło do jakiegokolwiek incydentu. Jak stwierdził, zabił, ponieważ "górę wzięły emocje i alkohol".