Sprawa zabójstwa Radka ma charakter poszlakowy - ciała nigdy nie odnaleziono, a rodzina nie ma możliwości pochowania zmarłego. Młody mężczyzna zniknął w Wielkanoc w 2017 roku, śledczy ustalili, że ze sprawą mają wiele wspólnego Łukasz K. oraz Miłosz M. Obaj sprawcy mieli wywieźć Radka do Parszowa, gdzie mężczyzna został pobity tak mocno, że zmarł. Rodzina Radosława po raz ostatni widziała mężczyznę w Wielkanoc 2017 r. Mama zmarłego słyszała, jak 28-latek po raz ostatni zamknął drzwi od domu. Mężczyzna opuścił swoje mieszkanie około godziny 1:00 w nocy. Rano okazało się, że Radosław nie wrócił na noc. Początkowo nie wzbudziło to nerwowości wśród domowników, 28-latkowi zdarzało się bowiem nocować poza domem. Kiedy po kilku dniach okazało się, że Radek wciąż nie pojawia się w domu, zaniepokojona rodzina zgłosiła jego zaginięcie.
CZYTAJ: Skandal w Kielcach! Pracował przy wycince drzew, nagle zdjął spodnie i pokazał TO!
Sprawcy od początku twierdzili, że nie zabili swojej ofiary, a jedynie pobili. Co więcej - utrzymywali, że nawet zamierzali zawieść pobitego Radka do szpitala, ale ten miał... wyskoczyć z jadącego auta. Oskarżyciel mimo to był zdania, że Łukasz K. i Miłosz M. zamierzali od początku zabić mężczyznę. Powodem waśni był niespłacony dług. W pierwszej instancji kielecki sąd skazał Łukasza K. na 12,5 roku więzienia, mężczyzna odpowiadał nie za morderstwo, lecz za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Miłosz M. został natomiast skazany za pomoc na 3 lata. Od wyroku odwołała się zarówno obrona, jak i prokuratura. Podczas ostatniej rozprawy Sąd Apelacyjny przełożył ogłoszenie wyroku, który ma zostać ogłoszony 13 stycznia.
ZOBACZ: Sylwester a fajerwerki. Skąd się wziął zwyczaj hucznego świętowania? Te fakty Cię zaskoczą!