39-latek z gminy Łączna pracował na terenie Kajetanowa nieopodal Kielc. 22 grudnia na Facebooku pojawił się apel do osób posiadających jakiekolwiek informacje o miejscu pobytu mężczyzny. Wiadomo było, że w godzinach popołudniowych 39-latek wyszedł z pracy, około 17:15 przekazał rodzinie, że czeka na busa. Mężczyzna nigdy nie dotarł do domu. 27 grudnia bliscy zaginionego złożyli zawiadomienie na policji. Wciąż jednak prowadzili poszukiwania na własną rękę. I to właśnie rodzina znalazła zwłoki mężczyzny, we wtorek, 29 grudnia.
CZYTAJ: Po pijackim rajdzie przez "Sienkiewkę" ludzie chcieli go zlinczować. Spędzi 8 lat w więzieniu?
Jak poinformował Karol Macek z kieleckiej policji, ok. 15:30 krewna zaginionego przekazała, że jego ciało zostało odnalezione w rowie, niedaleko torów w Kajetanowie. Policjanci ustalili, że zmarły miał przy sobie gotówkę i dokumenty. Według wstępnej opinii biegłego znajdowały się obrażenia wskazujące na upadek z wysokości. Lekarz wykluczył, by do jego śmierci ktokolwiek się przyczynił. Dokładną przyczynę zgonu wskaże dopiero sekcja zwłok.
ZOBACZ TEŻ: Koronawirus przed sylwestrem. WIELE zgonów w Świętokrzyskiem!