Mimo że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wielokrotnie ostrzegała palaczy papierosów przed negatywnymi konsekwencjami używania tytoniu w kontekście zakażenia koronawirusem, francuscy lekarze jeszcze rok temu sugerowali, że palacze tytoniu w istocie przechodzą zakażenie łagodniej. Rok później ta obserwacja została potwierdzona przez dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego imienia Świętego Rafała w Czerwonej Górze Youssefa Sleimana. Znany pulmonolog stwierdził, że palacze faktycznie zwykle nie mają poważnych objawów, ba wielokrotnie przechodzą zakażenie COVID-19 bezobjawowo. Dr Seliman stwierdził bowiem, że nikotyna funkcjonuje niczym bariera dla wirusa i skutecznie blokuje namnażanie się w organizmie!
- - Z tego, co obserwuję, ludzie, którzy palą papierosy, rzeczywiście rzadziej zapadają na Covid, a jak już chorują, to w sposób łagodny. Oczywiście jako pulmonolog nie zachęcam do palenia papierosów, ale najprawdopodobniej wynika to z tego, że receptor koronawirusa i nikotynowy jest ten sam – do tego zamka jest ten sam klucz. Tam, gdzie zablokowane są receptory przez nikotynę, nie dostanie się wirus. Śluzówka chroniona jest przed ingerencją wirusa. Ci pacjenci raczej nie chorują. Ale jeszcze raz i wyraźnie chcę powiedzieć: nie zachęcam do palenia papierosów! - wyjaśnia Youssef Sleiman w rozmowie z "Echem Dnia".
Nasza redakcja przypomina, że ewentualna ochrona przed koronawirusem wcale nie niweluje negatywnego wpływu papierosów na różne narządy i funkcje organizmu. Rak płuc, krtani, zawał serca czy impotencja to tylko niektóre z licznych konsekwencji palenia tytoniu.