Na dnie Bałtyku zidentyfikowano ok. 300 wraków okrętów, w tym ok. 100 w Zatoce Gdańskiej. Te najgroźniejsze to pochodzące z okresu II wojny światowej Stuttgart i Franken.
Z pierwszego już wydobywa się paliwo, drugi, z powodu korozji może się zapaść w każdej chwili i spowodować ogromną katastrofę ekologiczną. Do tego w rejonie Głębi Gdańskiej może spoczywać na dnie co najmniej kilkadziesiąt ton amunicji i bojowych środków trujących, w tym jeden z najgroźniejszych iperyt siarkowy. Od czasów wojny kilkakrotnie doszło do poparzenia nim rybaków i plażowiczów.
Od kilku lat media i naukowcy alarmują, że na dnie Bałtyku w pobliżu polskiego wybrzeża spoczywają bomby ekologiczne. Są to wraki z drugiej wojny światowej i zatopiona po jej zakończeniu broń chemiczna i amunicja. Dlatego też Najwyższa Izba Kontroli poprosiła naukowców, przedstawicieli władz oraz organizacji ekologicznych o opinie na temat możliwych zagrożeń i sposobów ich zapobieżenia.
NIK alarmuje, że nie zagraża nam nie tylko stara broń chemiczna, ale również bezczynność rządu w tej sprawie. Prezes Marian Banaś wysłał pismo do premiera Mateusza Morawieckiego. Rmf FM podało, że "NIK zarzuca rządzącym całkowite umywanie rąk i ucieczkę przed realnymi problemami przez instytucje, które mają dbać o bezpieczeństwo ekologiczne". Jak wynika z cytowanego listu wszystkie instytucje , które powinny zająć się sprawą w tym ministerstwo gospodarki morskiej, resort środowiska, główny inspektor ochrony środowiska i wojewodowie, twierdzą, że rozwiązanie problemu nie należy do ich kompetencji.
Polecany artykuł:
Skąd broń chemiczna w Bałtyku?
Po wkroczeniu wojsk alianckich i radzieckich na teren Niemiec odkryte zostały duże ilości amunicji chemicznej oraz zapasów bojowych środków trujących w pojemnikach. Na mocy konferencji poczdamskiej znalezioną broń chemiczną postanowiono zatopić w Morzu Bałtyckim.
Głównymi miejscami jej zatopienia stały się: południowo-wschodnia część Głębi Gotlandzkiej, wschodnia część Głębi Bornholmskiej oraz cieśniny Mały Bełt i Skagerrak, jednak nie są to jedyne miejsca, w których zatopiona broń chemiczna może się znajdować (pojemniki były wyrzucane ze statków także na trasach transportu do wyznaczonych stref, a część mogła dryfować na znaczne odległości, w dodatku część dokumentacji dotycząca zatapiania broni chemicznej mogła nie zostać do tej pory ujawniona).
Składy także u nas
Ogromne, podwodne składowisko broni chemicznej wraz z kilkom mniejszymi w pobliżu znajduje się także w Zatoce Gdańskiej.
Szacuje się, że zatopionych zostać mogło od 6000 do 13 000 samych bojowych środków trujących, głównie takich środków jak iperyt siarkowy, arsyny (difenylochloroarsyna, difenylocyjanoarsyna, adamsyt), tabun czy fosgen.
Jednym z zagrożeń stwarzanych przez zatopioną broń chemiczną jest możliwość wyłowienia środków trujących z morza przez załogi kutrów rybackich i skażenie sprzętu oraz ludzi (pierwsze takie przypadki odnotowano już w 1947 roku).
Wielokrotnie na polskim wybrzeżu znajdowano wyrzucone na brzeg morza zestalone w wyniku przebywania długi czas w zimnej wodzie kawałki iperytu. Odnotowano też przypadki poparzenia iperytem rybaków, którzy w sieciach znajdowali zestalony gaz bojowy