Do tragicznego wypadku doszło w Czaplinku 7 lutego 2020 roku. Jak się okazało 44-letni pan Tomasz doznał w trakcie kierowania swoją furgonetką zawału serca. Pojazd zjechał z drogi, a kierowca zginął na miejscu. To nie był jednak koniec dramatu. Jak ujawnia program Interwencja nadawany w telewizji Polsat pan Tomasz podpisał wcześniej umowę na prace budowalne. Wracał do domu z zaliczką w kwocie 3600 zł. O tym fakcie powiadomi telefonicznie swoją żonę.
Jak się jednak okazało wdowa gotówki nie znalazła w zwróconych jej rzeczach po zmarłych mężu. Pani Anna powiedziała w Interwencji, że w trakcie śledztwa było wiele nieprawidłowości. - Nie było nawet protokołu odbioru rzeczy w zakładzie pogrzebowym - mówi na antenie Polsatu. - Pracowników zakładu, który zatrudnia bezdomnych, nawet nie przesłuchano.
Jak podaje Interwencja, mimo to śledztwo w sprawie zaginięcia pieniędzy zostało umorzone przez prokuraturę z Drawska Pomorskiego.
Rodzina jednak decyzję zaskarżyła. Sąd przychylił się do wniosku najbliższych pana Tomasza, a to oznacza, że sprawa zostanie zbadana ponownie. - Fakt popełnienia przestępstwa jest bezdyskusyjny - podkreśla w rozmowie z Interwencją Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
- Hiena taka, bo zmarłego hieny okradają - dodaje na antenie Posatu Krzysztof Hnatowski, szwagier ofiary.